Atak na Hegemonię cz.4

Atak na Hegemonię cz.4

Podczas powolnego marszu głównych wojsk Techrzeszy do punktu zbornego, ulokowanego niedaleko na zachód od San Romero, natura Winktown postanowiła napsuć obu stronom trochę krwi. Kiedy pierwsze maszyny docierały do tymczasowego miejsca ześrodkowania w opuszczonym i mocno zniszczonym posłomagromskim kompeksie fabrycznym, na pustyni, jak to zawsze bywa na Pustkowiach, niezapowiedziane zaczął wiać bardzo porywisty wiatr. Powstała w związku z tym ogromna burza piaskowa, mocno przysłoniła potencjalne pole bitwy. Zarówno mutaki, jak i maszyny Fuhrera, odczuły na sobie działanie dziwacznej i bardzo niestabilnej natury.

Kiedy tylko roboty odczuły, że mają do czynienia z dosyć niebezpieczną i skrajną sytuacją, przeszły natychmiastowo w stan spoczynku. W jego wyniku całe natarcie maszyn wytraciło tempo i stanęło. Maszyny, które ukryły się w opuszczonej fabryce, miały więcej szczęścia od jednostek, które stanęły na otwartej przestrzeni. W tym samym czasie, organizujący obronę zielonoskórzy, wraz z nastaniem burzy piaskowej, kompletnie stracili możliwość budowy fortyfikacji i kompletowania wojsk. Nadjeżdżające z zachodu pojazdy, często nie miały możliwości dotarcia do San Romero. Sam Hegemon, który wyruszył od razu po otrzymaniu raportu o porażkach na granicy, nie zdołał, pomimu wielu chęci, stawić się osobiście w mieście.

Tym samym wojna między mutakami, a maszynami została przerwana. Techrzesza nie miała jednak zamiaru czekać bezczynnie. Na tereny, które nie były zagrożone burzą, zaczęły napływać roboty inżynieryjne i bojowe. Zaczęto budowę infrastruktury, która w przyszłości miała ułatwić poruszanie się maszyn po nowo zdobytych terenach. Przejęto także bardzo nieliczne na tych obszarach mutackie kopalnie. Rozpoczęto również organizowanie nowej, wyspecjalizowanej grupy bojowej (złożonej z cięższych maszyn), która w przyszłych starciach miała odegrać sporą rolę.