Nowy szeryf w mieście!

    Od dnia w którym Strażnicy Pustkowi obrobili koszary Adeptus Aspamtes, frontowcy snuli się po mieście patrząc spode łba na każdego Rangera którego spotkali, a potem odchodzili klnąc pod nosem ciągnąc za sobą prowizoryczną sztachetę czy inny pręt zbrojeniowy służący im aktualnie za broń.

    Front Ludowy stracił twarz, śmiała się z niego nawet Inkwizycja. Ludzie gratulowali dowództwu brawurowej akcji i stawiali darmowe kolejki w "Kundlu", a futrzaki widząc że Straż kradnie nie gorzej od nich, masowo chciały się zaciągać do formacji milicyjnej Perły Pustkowi węsząc okazję do szybkiego zarobku.

    Taka była nowa Straż pod dowództwem komendanta Bruno Vegi. Widząc jak nieefektywnie do tej pory działała milicja, postanowił przystosować ją do warunków panujących w Winktown. A że wiązało się to z tym, że nagle Strażnicy zaczęli zachowywać się jak przeciętny miejski gang? Tego wymagała sytuacja.

    Nic więc dziwnego że Rangerom udało się tak łatwo podejść frontowców. Nie spodziewali się oni że nagle Strażnicy Pustkowi  zaczną używać podstępu i knowań, gdyż wandejskie dowództwo było przyzwyczajone do tego że milicja działa według ściśle określonych zasad. A kiedy nie ma takowych, to trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem. A zdrowy rozsądek podpowiedział nowemu komendantowi Straży, że Front Ludowy dysponujący wsparciem ogniowym wprost z Mandragoratu Wandystanu, czołgami z Pancernego Jaru czy mutakami w ceramicznych zbrojach ze Schmetterlinga nie chciałby się rozbroić w imię pokoju, dlatego należało mu w tym pomóc.

    Major Radziecki zgrzyta w tym momencie zębami i szykuje się do kontrofensywny. Pamiętajmy jednak że to Strażnicy reprezentują Pustkowia Winków, a wandejczycy kradną ropę dla Mandragoratu co potwierdzi każdy bober bo widział to na własne oczy!