Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej.
Zaloguj się
?

Zamieszkaj
Zdecydowałeś(aś) się zamieszkać na Pustkowiach Winków? Świetnie!
Rejestracja
Zaloguj się
?
Zamieszkaj
Zdecydowałeś(aś) się zamieszkać na Pustkowiach Winków? Świetnie!
Rejestracja
Bij agresora
major Radziecki - 04 maja 53 roku Po Bombach o 1:38

Wyprawa po sprzęt cz. II

Wiatr gwizdał w uszach majora, gdy trzy łodzie zbliżały się szybko do ciemnej plamy oznaczającej wybrzeże. Poza tym było w miarę cicho - specjalnie wyciszone silniki pozwalały na uniknięcie wykrycia. Po chwili wraz ze swoimi żołnierzami wyskoczył na pustą plażę, gdzieś na długim brzegu ziem podporządkowanych Techrzeszy. Nie musieli się raczej obawiać zabłąkanych patroli. Dzięki sprytnym posunięciom swoich agentów po obu stronach, udało się sprowokować starcie między Hegemonią a Techrzeszą. Nie było to zresztą trudne - ideologicznie obie frakcje znajdowały się na przeciwnej stronie skali. Ten - jak się potem okazało dość niemrawy i powolny - konflikt póki co odwrócił jednak uwagę Fuhrera w tamtym kierunku. Tam też skierowano rezerwy, na wypadek większej ofensywy mutaków. A to pozwoliło Radzieckiemu i jego ludziom dotrzeć do ich właściwego celu. W ciemności majaczyły się szare wieżyczki i betonowe mury. Obóz pracy, jeden z wielu w Techrzeszy, ten jednak miał pewnego szczególnego mieszkańca, na którym majorowi zależało. Zabawa w duchy nie była jednak jego mocną stroną. Machnął na swoich ludzi, którzy wsiąknęli w mrok, kierując się w stronę obozu. Radzieckiemu pozostało poczekać. Po około czterdziestu minutach dwóch żołnierzy przyciągnęło szamoczący się pakunek przed oblicze majora. Zerwali worek z więźnia. Talerz rozejrzał się i uśmiechnął szeroko gdy zobaczył znajomą twarz. - Dobrze Cię widzieć! Wiedziałem, że mnie uwo... - Zamknij się. Mam parę pytań. Potrzebuję szybkich odpowiedzi. Talerz zadrżał. To ewidentnie nie była towarzyska pogawędka, a miny Radzieckiego i otaczających go ludzi jasno wskazywały, że w razie czego szybko powędruje z powrotem do worka, w o wiele gorszym stanie... - Słucham - zdołał wydusić. - Gdzie jest Harold? Talerz wytrzeszczył oczy. To nie było pytanie, którego się spodziewał. - Co? - Harold. Gdzie jest.- Radziecki ewidentnie nie był w gadatliwym nastroju. - Nie wiem! Przecież znasz plotki! - Talerz rozejrzał się po nieruchomych twarzach wojaków Radzieckiego, jakby szukał potwierdzenia, że robią sobie z niego jaja. Radziecki jednak nie miał najwyraźniej ochoty do żartów, wyciągnął z kabury armatę i przytknął ją talerzowi do łba. - Tak, znam plotki. Słyszałem, że odpłynął Nukerskym ku zachodzącemu słoncu - ale Nukersky'ego znaleźliśmy zakopanego w piachu. Słyszałem też, że został mnichem i medytuje w pustelni w Szwedlandii. Ale wiem skądinąd, że nie lubił śledzi. W wersję, że został monarchą w kraju o skrócie KS też nie bardzo chce mi się wierzyć. Tak więc pytam, jak widzisz, po dobroci, osobę, która najprędzej będzie się orientować w tym, co go tak naprawdę spotkało. Znałeś go całkiem dobrze - na ile można było. To co, powiesz, jak przyjaciel ładnie pyta? Talerz w trakcie tej tyrady spoglądał głównie w ciemność lufy armaty. Czy to złudzenie, że widzi w środku poblask pocisku? - przeszło mu przez myśl. Dopiero po chwili wrócił do rzeczywistości i zrozumiał, że jeszcze żyje, co więcej, ma odpowiedzieć. Przełknął nerwowo ślinę. - Nooo... Wiesz, pod koniec miał lekki problem. Problem psychiczny. Z Bobem. Wiesz, to drzewko. Przez to wszystko nazywał Bobem. No i ostatni raz, jak go widziałem, to nie był specjalnie przytomny. To było dawno temu, rozumiesz. Pewnie dlatego zniknął. To siedziało mu w głowie, wiesz. Radziecki wyglądał na co raz bardziej zniecierpliwionego. Spocony Talerz śledził drgnienia palca na spuście. - Mogę Ci jeszcze powiedzieć co słyszałem od niego na koniec - wysapał Talerz. - Połowa z tego co wtedy mruczał nie trzymała się kupy. Ale mówił coś o Republice. Oczywiście nazywał ją Republiką Boba, ale wtedy na wszystko co mówił, mówił Bob. Mówił, że tam jest klucz do Boba. Rozumiesz? Bełkot. Iii... z tego co wiem, to w pewnym momencie wsiadł do swojego wielkiego czołgu... Boba... i pojechał. Potem widziano go jeszcze w paru miejscach podobno. Może to były plotki, może nie. Ale chyba pojechał na zachód. I tyle go widzieli. Nic więcej nie pamiętam - naprawdę! Nic. - Talerz popatrzył błagalnie na Radzieckiego. Major schował armatę do kabury. Zmarszczył brwi, układając sobie to co słyszał w głowie. - Republika Boba... klucz do Boba... na zachód mówisz... I już go nie widzieli. No tak... To może... wiele tłumaczyć. Dzięki. - Radziecki odwrócił się i skinął na swoich ludzi. - Czekaj! - zawołał Talerz, który ocknął się z poczucia ulgi - Nie pomożecie mi uciec stąd? - Przyjechałem Cię przesłuchać, a nie ratować Ci tyłek... znowu. - warknął Radziecki - Poza tym... nie mamy już miejsc. Ale powiedzmy, że jestem Ci wdzięczny na tyle, żeby nie odstawiać Cię z powrotem do obozu. - Ale... jesteśmy w środku Techrzeszy! - Dasz sobie radę - Radziecki odchodząc szepnął jeszcze coś do jednego z towarzyszy, który bez słowa zdjął z ramienia karabin i wcisnął Talerzowi do jednej ręki, do drugiej wkładając dwa zapasowe magazynki i nóż. Po chwili wandusów nie było już widać. - A to skurwiel - zaklął Talerz pod nosem. W tym momencie w obozie odezwała się syrena - zauważono jego nieobecność, a może ślady wcześniejszej infiltracji Wandejczyków. Talerz znowu zaklął, wcisnął sprzęt w kieszenie, złapał karabin i odbiegł w mrok.
Udostępnij
Link
https://gov.pustkowia.org/prasa/Stara-Dobra-Wandea-Ludu-wersja-Postapo-23/Wyprawa-po-sprzet-cz-II-221/
BBCode URL
[url]https://gov.pustkowia.org/prasa/Stara-Dobra-Wandea-Ludu-wersja-Postapo-23/Wyprawa-po-sprzet-cz-II-221/[/url]
0 0
Copyrights © 2006 - 2024; Pustkowia Winków
Zbudowane przez Antona Sokołowa pod czujnym okiem Otto von Tellera