Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej.
Zaloguj się
?

Zamieszkaj
Zdecydowałeś(aś) się zamieszkać na Pustkowiach Winków? Świetnie!
Rejestracja
Zaloguj się
?
Zamieszkaj
Zdecydowałeś(aś) się zamieszkać na Pustkowiach Winków? Świetnie!
Rejestracja
Inkwizycja
Pan Talerz - 01 stycznia 52 roku Po Bombach o 14:05

Noworoczne fajerwerki

Talerz i Tocza siedzieli z szampanem na dachu "Różowego Kundla" i patrzyli poza horyzont. Było grubo po północy i była to naprawdę piękną, bezchmurną noc. Pustkowia okryte były mrokiem i tylko elektrownia jarzyła się świetlistym blaskiem. No cóż, gnarpy, nie oszczędzały energii którą same produkowały. Gdzieniegdzie widać było również radioaktywne, zielone poświaty unoszącą się nad szczególnie mocno napromieniowanymi miejscami. - Ech... Kiedyś to po północy zawsze Harold odpalał te fajerwerki a dzisiaj? - wspominał dawne dzieje Toczald. - Plotki mówią że Radioactiv organizuje zbrojne, gnarpie bojówki w Dayglow i w przyszłym roku zamierza najechać na Winktown swoją dywizją pancerną. Ponoć ma już trzy czołgi na chodzie! - popisał się wiedzą wywiadowczą Porcelanowy Książę. - Fajnie, jak tu wpadnie i zacznie do nas strzelać to wybije nam kolejne 20% populacji miasta... - zaczął marudzić pierwszy, po czym pociągnął łyk szampana. - Tylko nie wychlej wszystkiego na raz! - skarcił go Talerz - Ostatnia butelka z zapasów przywiezionych przeze mnie z Wandystanu. Wiesz jak ciężko jest tam dostać prawdziwy alkohol? Musiałem sprzedać kilo brudnego uranu żeby dostać kartki na prawdziwy alkohol! I tak obaj spędzali sobie sylwestrową noc roku... w zasadzie to dokładnie nie wiadomo którego, bo relacje były sprzeczne. Gdzieś tam w dole Anton Sokołow, wurstlandzki niewolnik, obecnie na etacie sprzątacza - architekta, zamiatał barowy ganek. - Kurde ale faktycznie masz rację - odezwał się po chwili Porcelana - bez porządnych fajerwerków to świętowanie Nowego Roku nie ma sensu. SOKOŁOW KARWIA MAĆ, TY TAM NIE MASZ PRZERWY NA PAPIEROSA, ZAMIATAJ DALEJ! WSZYSTKO WIDZIMY! Profesor z Wurstlandii skulił się i zaczął ze zdwojoną siłą wymiatać kurz który nieustannie wdzierał się do knajpy. - Jeszcze z tydzień i opracuję jak ściągnąć z szyi tą niewolniczą obrożę i zobaczycie! Zwieję łódką do La Palmy i do końca życia będę popijał drinki z palemkami a nie te pomyje które nazywacie piwem - złorzeczył na swoich panów Anton, który utrzymywał czasem że kiedyś zdarzyło mu się raz czy dwa nawet być królem gdzieś w zamorskich krainach. Talerz dopił ostatnim łykiem szampana i dla pewności sprawdził czy nie została jeszcze jakaś kropelka wewnątrz, wytrząchując zawartość na język ale niestety musiał obejść się smakiem. Cisnął więc szklaną butelkę w dal a ta uderzyła w głowicę starej rakiety, która stanowiła obecnie element muru otaczającego Wolne Miasto Winktown. - Ty... Tocza... W schronie dalej przechowujemy przedwojenne papiery? - oczy mu się zaświeciły dziwnym blaskiem. - No raczej... Kazałeś niczego nie wyrzucać i nawet postawiłeś muta-transgena na straży archiwum. - To będziemy mieli w tym roku fajerwerki na Nowy Rok! *** - Tutaj - Porcelanowy Książę popukał w punkt na przedwojennej, wojskowej mapie Wielkiej Rzeszy Słomagromu. - Silos atomowy "Mieszko 7", z tego co się orientuję to do dzisiaj nie został oszabrowany. - Jakim cudem bobry go nie odnalazły i nie okradły? - Tocza pochylił się nad mapą. - Przecież zębacze nagminnie plądrują magazyny wojskowe. - Silos znajduje się na terytorium gdzie swoje legowiska mają dzikie bobole, sam wiesz jaką miłością pałają te do futrzaków. - To wszystko wyjaśnia ale dalej nie rozumiem jaki masz plan. - Zobaczysz! Sokołow, szykuj nam powóz! *** To nie jest tak, że władz Wolnego Miasta Winktown nie było stać na luksus jazdy samochodem. Ba! Urząd burmistrza miał nawet jednego Highwaymana o silniku elektrycznym. Po prostu czasem trzeba było zrobić dobre wrażenie. Dlatego też Talerz i Tocza jechali w pancernej dorożce, ciągniętej przez cztery mutki, których batem poganiał woźnica, Sokołow. Na samym przedzie biegł jeszcze bóbr-zwiadowca, którego wyprawa postanowiła zabrać ze względu na gatunkowy instynkt przetrwania. Do tej pory nie natrafili na żadnego bobola. - Skąd wiesz że znajdziemy w tym silosie to czego szukasz? - nie dawał za wygraną Toczald i zadawał kolejne pytania. - W czasie Wojny 7-minutowej nie wystrzelono wszystkich rakiet. Nam jest potrzebna tylko jedna. Jak nie tu, to mam jeszcze prawdopodobnych dwadzieścia osiem lokalizacji, gdzie mogła się jakaś ostać. - Ale po co nam głowica? - No bo chciałeś fajerwerki nie? To sobie pieprzniemy atomówką gdzieś i będziesz miał te swoje ognie hyhyhy! - No ale już grubo po Sylwestrze... - ZAMILCZ KARWIA MAĆ! *** - Oto i on! Stali przed zrujnowanym wejściem do podziemnego kompleksu. Mutki już zaczęły odgruzowywać przejście a bóbr siedzący na drzewie nasłuchiwiał czy przypadkiem dzikie bobole nie wyczuły zapachu obcych. Po jakiejś godzinie, podróżnikom udało się w końcu wejść do budowli. Tak jak większość przedwojennych instalacji, ta również była budowana w taki sposób aby przetrwać atomowy holokaust i trzeba przyznać że dawni budowniczowie znali się na swojej robocie. Po tylu latach wciąż nawet działało oświetlenie awaryjne. Anton Sokołow z przyzwyczajenia wyciągnął szmatkę i zaczął czyścić zakurzone powierzchnie. - Udajmy się do sterówki - powiedział Talerz do Toczy. Sterówka, czyli pomieszczenie kontrolne było miejscem skąd można było odpalać głowice w dowolne miejsce na świecie. - A ty masz kody atomowe? - po raz kolejny zadał pytanie Tocza, który prawdopodobnie miał dzień pod znakiem zapytania. - A po co mi jak mam elektroniczny wytrych? Po następnych dwudziestu minutach przepełnionych przekleństwami i złorzeczeniem, Porcelanowemu w końcu udało się sforsować zabezpieczenia. Przed nimi na wielkim telebimie włączyła się mapa sytuacyjna Pollinu sprzed kilkudziesięciu lat. - O bobrze pieczony! - mało rzeczy było w stanie zadziwić marudnego Toczę ale tym razem się udało. - To co wybieramy? - Talerz zatarł ręce. Mamy jedną rakietkę przygotowaną do wystrzelenia. - A bo ja wiem... To chyba bez znaczenia gdzie wystrzelimy na pustkowiach, promieniowanie i tak zbytnio nie wzrośnie. - Głupiś ty! Ja mam pomysł! Zawsze chciałem otrzymać Pokojową Nagrodę Kościńskiego z OPeeMu... - rozmarzył się Talerz. - A czy ty się zawsze musisz babrać w tej międzynarodowej polityce pimpli? Przecież to szambo większe niż mają w Nuketown. - Takie hobby nie rozumiesz? Wpadam na salony i wynoszę stamtąd łyżki i widelce. - No to co proponujesz? Talerz sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojej wielokrotnie łatanej marynarki i wyciągnął pogięty świstek papieru. - Z tego co się orientuję to ostatnio wybuchła afera o... *** Bal sylwestrowy w pałacu Jego Książecej Mości Tomasza Ivo Hugona trwał w najlepsze. Zbliżała się północ w tym rejonie Pollinu więc cała arystokratyczna śmietanka w postaci diuków, hrabiów i baronów Księstwa Sarmacji zebrała się na dziedzińcu aby zacząć odliczać czas do nadejścia Nowego Roku. - 10... 9... 8... - skandowali. Na dachu oddelegowana do tego służba szykowała się do odpalenia fajerwerków. - 4... 3... 2... 1... SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!! Niebo rozbłysło tysiącem sztucznych ognii wystrzeliwanych nie tylko z pałacowego dachu ale również i z wielu innych miejsc Grodziska. Ich siła była aż tak potężna że zatrzęsła się podłoga pod nogami balowiczów czym wzbudziła pisk zachwytu zebranych. - No, no, no... Naprawdę wyśmienita zabawa Wasza Książęca Mość! Wtem na dziedziniec wparował prawie cały oddział Książęcych Sił Zbrojnych. Dowódca KSZ popędził przez rozstępujący się przed nim na boki tłum (Czyżby przewrót pałacowy? - szeptali) wprost do głowy państwa sarmackiego. - Wasza Książęca Mość! Ktoś nam zrzucił atomowkę na Awarę!
Udostępnij
Link
https://gov.pustkowia.org/prasa/Puls-Winktown-1/Noworoczne-fajerwerki-129/
BBCode URL
[url]https://gov.pustkowia.org/prasa/Puls-Winktown-1/Noworoczne-fajerwerki-129/[/url]
0 0
Copyrights © 2006 - 2024; Pustkowia Winków
Zbudowane przez Antona Sokołowa pod czujnym okiem Otto von Tellera