Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej.
Zaloguj się
?

Zamieszkaj
Zdecydowałeś(aś) się zamieszkać na Pustkowiach Winków? Świetnie!
Rejestracja
Zaloguj się
?
Zamieszkaj
Zdecydowałeś(aś) się zamieszkać na Pustkowiach Winków? Świetnie!
Rejestracja
Mayhem
Herr Juarez - 17 września 53 roku Po Bombach o 18:21

Pokuta Świętego Officjum

Dzień Świra

Po potężnej eksplozji nuklearnej, która unicestwiła nowy oręż Inkwizycji, Wielki Mistrz został czym prędzej przetransportowany do Gründen. Co prawda, podczas najazdu na makiety Bob Oil znajdował się na tyłach jednak siła wybuchu była tak potężna, że nie oszczędziła nawet jego obozu. Medycy z Morte Vult natychmiast zajęli się Inkwizytorem, lecz nie znaleźli żadnych poważniejszych obrażeń poza poparzeniami. Niepokojący był jednak stopień napromieniowania organizmu von Maikowskiego, który po procesie dezynfekcji nie zmalał nawet o 0,001 Rada. Mimo to Wielki Mistrz czuł się w miarę dobrze. Świecące w ciemności, pojedyncze części skóry nie przeszkadzały mu w pełnieniu obowiązków. Niestety z jego psychiką nie było już najlepiej. Ostatnia klęska przekreśliła jego plany dotyczące pól naftowych i marzenie związane z wykorzystaniem pajęczej armii Lukrecji von Todd przeciwko Wandusom. Nie wiedział co ma robić, gdzie i jak znów uderzyć. Krótko mówiąc, zgubił się w otaczającej go rzeczywistości. W bardzo krótkim czasie stał się podejrzliwy aby następnie popaść w obsesję na punkcie spisków i knowań wewnątrz Inkwizytorium. By kompletnie odciąć się od świata i nie słyszeć głosów w swojej głowie zszedł do archiwów. Zebrał w pośpiechu kilka starych ksiąg oraz rękopisów i starał się je przeglądać tak aby nie rzucać okiem na zwisające z sufitu wurszty śpiewające ballady o Magdzie Hasse. Takich halucynacji wzrokowych i słuchowych nie doznał od czasu uwięzienia w Adeptus Aspamtes. Siedział więc tak pośród swych omamów i na wpół świadomy zgłębiał zakurzone starocie. W pewnym momencie wpadł mu w rękę pożółkły rękopis, lekko nadpalony. Na samym szczycie tego świstka widniał tytuł: "Wielka Księga Herezji". Juarez przetarł przekrwione oczy i jeszcze raz spojrzał na ów tytuł. Wurszty zaczęły śpiewać coraz głośniej, a dziwne szepty w głowie Inkwizytora zmieniły się w krzyki. Trzymana kartka zaczęła mu wirować przed oczami jakby chciała wwiercić się w jego zdruzgotany umysł i zasiać swe ziarno między demonami obsesji i szaleństwa. Nagle... Cisza. Nie było już krzyków, ani wurszto-fanów Magdy Hasse. Kartka leżała na podłodze, a Wielki Mistrz martwym wzrokiem wpatrywał się w jej treść. Gdy wreszcie dotarł do ostatniego słowa, ostatniego zdania z ostatniego akapitu nagle odżył. Czucie w kończynach zdawało się wracać, a dziwne omamy odeszły w zapomnienie. Podświadomie wiedział co ma w tej chwili zrobić. Nie miał pojęcia czemu, ale to "coś" musiało się wydarzyć. Tak jak chmury pod naciskiem wiatru zmieniają się w huragan tak i on musiał podjąć się czegoś co miało zmienić fanatyczną bandę w Inkwizycję.

 

Pokuta

Gdy tylko Wielki Mistrz wygramolił się spod sterty archiwalnych papierów natychmiastowo zwołał całe Święte Officjum do głównej sali. Na podwyższeniu służacym za mównicę własnoręcznie ułożył stos i nakazał zgromadzonym Inkwizytorom zająć miejsca wokół niego. Kiedy już wszystko było gotowe Juarez zdjął pochodnię ze ściany i wszedł w sam środek stosu pomiędzy zebranych członków Inkwizytorium. Kiedy upewnił się, że nikogo nie brakuje przemówił:

Inkwizycjo. Ostatnia porażka, do której Nas przywiodłem uświadomiła mnie jak nieudolni dziś jesteśmy. Nasz fanatyzm i zaślepienie spowodowały, że staliśmy się tym co mieliśmy zwalczać. Złem się staliśmy. Herezją się staliśmy. Zawiedliśmy wszystko co dotychczas budowali nasi Wielcy Przedwieczni. Co powiedziałby Nam Wielki Inkwizytor Bartold gdyby Nas teraz zobaczył? Rzekłby: "Zjebaliście sprawę... Naprawdę zjebaliście." i ja jestem tego świadom. Świadom zepsucia jakie sami sobie stworzyliśmy. Dlatego kiedy dziesiejszego dnia zgłębiałem prawdy zapisane w "Wielkiej Księdze Herezji" zobaczyłem cośmy zrobili z tą organizacją. Fanatyzm. Głoszenie fałszywego świadectwa. Nadużycie władzy. Napady i rozboje. Oszczerstwa. Sekciarstwo. Zabójstwa. Nekrofilia! Oto nasze dzieło, wszystkich i każdego z osobna. Siedem zarzutów ze Starego Prawa, które oznaczać mogą tylko jedno. Jakie przewinienie taka pokuta. Dlatego doszedłem do wniosku, że czas oczyścić nasze szeregi z brudnej herezji, która tu się rozpleniła. Oczyszczenie poprzez ogień. Tak jak to robiono ze wszystkimi heretykami w przeszłości tak dziś i My zrobimy to samo ze sobą, gdyż jesteśmy winni.

Wszyscy zgromadzeni wpatrywali się w Wielkiego Mistrza z osłupieniem. Padały szepty: "Jaka wina?! My herezją?! Spalić go! On kompletnie oszalał, trzeba się go pozbyć!". Jednak Juarez stał pośrodku stosu z pewnym siebie spojrzeniem i lustrował każdego z Inkwizytorów. Był pewny, że to już czas. Oczyszczenie musiało mieć miejsce właśnie tu i teraz. Na oczach tej hałastry, z której tylko część jest godna przynależności do Inkwizycji. Nie miał pojęcia co do końca tego wszystkiego, ale miał przeczucie, że tak musi być i basta. Dlatego zrobił co do niego należało: "DOŚĆ! Złem jest ona, a zło czyha na nas, niczym sęp czai się nad ofiarą... Gdy zaś dopadnie, nic już oprócz ognia wiary szczerej nieszczęśnika nie ocali..." - wyrecytował Wielki Mistrz po czym cisnął płonącą pochodnię sobie pod nogi. Płomienie oczyszczenia w ciągu kilku sekund oblazły stos i wspinając się po płaszczu dosięgły jego krtani, z której wydarł się krzyk palącego odkupienia. Pomimo nieludzkiego cierpienia jakie sprawiała pokuta czuł, że ból jakby powoli zaczął ustępować uczuciu potężnego gorąca. Nogi Inkwizytora mimowolnie ugięły się pod ciężarem ciała i wpadając w samo serce płonącego stosu wyzwolił ogromną smugę buchającego ognia, który rozjaśnił osłupiałych Inkwizytorów otaczających płonący stos. Taki miał być koniec Wielkiego Mistrza. Uczucie, które pchnęło go do wydania wyroku na samego siebie miało stanowić zakończenie tej farsy, która zbeszcześciła dziedzictwo Inkwizytorium.


 

Oczyszczenie

Taki miał być koniec, ale czy aby napewno? Zmysł, który podpowiedział Juarezowi co ma uczynić, gdy trwał w zagubieniu był tylko krzesiwem. Krzesiwem dla wiary w oczyszczenie. Jak mówi Wielka Księga Herezji: "... nic już oprócz ognia wiary szczerej nieszczęśnika nie ocali...". Jako, że krzesiwo swe zadanie spełniło reszta należała do szczerej wiary jednak nie tylko ona miała mieć w tym zdarzeniu swój udział. Duża dawka promieniowania przyjęta przez organizm Juareza przez cały okres jego pobytu na Pustkowiach znacznie zmieniła jego zdolności życiowe, które po części zaadoptowały się do nowego środowiska. Natomiast nagła porcja promieniowania przyjęta podczas eksplozji nuklearnej niedaleko Bob Oil dała dodatkowego kopa temu wszystkiemu. Zmiany jakie zaszły wewnątrz Wielkiego Mistrza powodowały nie tylko nagłe halucynacje, ale również wpływały na genetykę i układ nerwowy. Tak więc, gdy wydawało się, że stos zaczął dogorewać, a Wielki Mistrz zakończył swe oczyszczenie poszczególni Inkwizytorzy zaczęli uwidaczniać swe heretyckie zachowania korzystając z zaistniałego zamieszania by sięgnąć po władzę.  Fanatyzm, głoszenie fałszywego świadectwa, nadużycie władzy, oszczerstwa, sekciarstwo. Wszystko to co wymienił Juarez ukazało się dopiero po jego pokucie. Gwar, pycha, szok i niedowierzanie. Herezja wewnątrz organizacji teraz promieniowała w całej swojej okazałości, lecz do czasu. Do czasu, gdy jeden z tych heretyków spostrzegł poruszające się truchło wewnątrz stosu. Szkaradztwo z węgla i popiołu zaczęło się z wolna podnosić, aż wreszcie przykucnęło i przemówiło okropną chrypą: "Wy, którzy niczym chwast szkodzicie zdrowemu ziołu, takoż i Świętemu Officjum zagrażacie poprzez swe czyny herezją splamione. Dostąpcie oczyszczenia." Każdy kto jeszcze przed chwilą sączył jad z ust teraz stał jak wryty. Skażony promieniowaniem organizm Juareza początkowo nie mógł nic zrobić aby przerwać powolną agonię ciała jednak po zmianach jakie zaszły w kodzie genetycznym i układzie nerwowym, nauczył się samoistnie odtwarzać i walczyć z zagrożeniem. Tak jak paznokieć powoli odrasta po złamaniu tak i organizm Inkwizytora mógł teraz wolno się odradzać po zniszczeniu. Proces ten wymagał dużej ilości czasu aby przywrócić całe ciało do pełni funkcjonalności jednak podstawowe czynności życiowe powracały stosunkowo szybko. Członkowie Inkwizycji, którzy pozostali wierni swej misji zrozumieli ukryte przesłanie w słowach Mistrza i natychmiastowo zrobili użytek ze swoich miotaczy smagając ogniem tych, którzy niedawno wylali herezję ze swych ust. Gdy było już po wszystkim ledwo żywy Juarez z pomocą Inkwizytorów opuścił salę, którą wypełniały zwęglone truchła i smród spalenizny. Inkwizytorium było teraz osłabione i musiało przygotować się na to co niespodziewane...

Udostępnij
Link
https://gov.pustkowia.org/prasa/Imperium-Inquisitorium-13/Pokuta-Swietego-Officjum-264/
BBCode URL
[url]https://gov.pustkowia.org/prasa/Imperium-Inquisitorium-13/Pokuta-Swietego-Officjum-264/[/url]
0 0
Copyrights © 2006 - 2024; Pustkowia Winków
Zbudowane przez Antona Sokołowa pod czujnym okiem Otto von Tellera