Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej.
Zaloguj się
?

Zamieszkaj
Zdecydowałeś(aś) się zamieszkać na Pustkowiach Winków? Świetnie!
Rejestracja
Zaloguj się
?
Zamieszkaj
Zdecydowałeś(aś) się zamieszkać na Pustkowiach Winków? Świetnie!
Rejestracja
Woda

Przybycie

Dnia 07 maja 52 roku Po Bombach o 14:40 Iwan rozpoczął dyskusję pisząc:
- Daj mi dalmierz laserowy - powiedział Pietrow, nie odrywając się od lornetki, w której widać było zarys budynków miasta. Przez kilka sekund dało się słyszeć ciszę i brak jakiejkolwiek reakcji.
- Cholera, ile mam czekać?! - krzyknął ze złością, kończąc obserwację.
Z pozycji na brzuchu, obrócił się na lewe ramię i spojrzał w miejsce, gdzie miał przebywać Aleksandrowicz, jednak poza wspomnianym już dalmierzem laserowym i stertą gratów nie było tam nikogo.
"Gdzie wywiało tego dziwaka? Pewnie znowu poszedł się nawdychać tych swoich cudów bez mojego pozwolenia. Kiedyś go zastrzelę..." - pomyślał w czasie schodzenia z małej górki, gdzie ustawione było stanowisko strzeleckie.
Pietrow doszedł do miejsca składowania przedmiotów. Wyszukał plecak Aleksandrowicza i zaczął przeglądać w nim kieszenie. Ku jego zdziwieniu saszetki z biało-niebieskim proszkiem znajdowały się na swoim miejscu.
- Dobra, to przestaje być śmieszne - mruknął pod nosem i chwycił po zawieszony na ramieniu karabin AK-74, jednocześnie odbezpieczając go.
Szybkim ruchem wyjął z kieszeni czujnik ruchu, na którym zielona linia powoli kręciło koło. Po pełnym obrocie nic się nie stało, zero pikania, zero zielonych kropek na ekranie.
"Świetnie, a już myślałem, że będzie spokój." - obrzucił wzrokiem okolicę i zaczął nasłuchiwać, jednak nic nie zarejestrował poza odgłosem wiatru hulającego po pustkowiach. "Przecież człowiek nie znika ot tak w biały dzień!"
Po raz kolejny wytężył zmysły i tym razem wydało mu się, że widzi w oddali czarną sylwetkę siedzącego człowieka. Powoli i z wielką czujnością udał się w jej kierunku. "Być może to ja coś brałem dzisiaj w nocy." - zażartował w myślach zbliżając się do tajemniczej postaci. Gdy był w odległości 15 kroków, dojrzał charakterystyczną czerwoną wstążkę na lewym ramieniu istoty. "To Aleksandrowicz" - zanotował i podbiegł do niego.
- Bratku, czego się wałęsasz bez mojego pozwolenia? Tłumaczyłem tysiąc razy, że mamy zachowywać jak największą ostrożność. Chyba nie chcesz, żeby coś nas zeżarło? - powiedział Pietrow, próbując wyglądać na jak najmniej zdenerwowanego.
Ku jego zdziwieniu Aleksandrowicz nie odpowiedział. Dojrzał natomiast, że jego kompan podróży do Winktown, którego spotkał kompletnie pijanego w czasie wędrówki przez pustkowie, siedział bez ruchu, z głową pochyloną do przodu, trzymając w ręce butelkę samogonu. "No tak, jak nie prochy, to alkohol." - pomyślał i chwycił go za ramie, pociągając w swoim kierunku. Głowa Aleksandrowicza powoli odchyliła się i ujrzał, że twarz była kompletnie zmasakrowana i zalana krwią. Na środku zionął wielki otwór. Gdyby nie czerwona wstążka, to nie byłby w stanie rozpoznać, kto to taki.
- Masz ci los! Najpierw Pawłow, a teraz Aleksandrowicz! Co ja jakiś talizman nieszczęścia jestem?! - krzyknął do siebie.
Nagle zza pleców dało się słyszeć powolne skrzypienie. Pietrow z niepokojem odwrócił się i ujrzał przed sobą zdeformowaną istotę, która wyczłapywała się z nory ukrytej w ziemi. Reakcja jego była natychmiastowa. Pociągnął za spust i oddał krótka serię w kierunku cielska mutanta. Dał się słyszeć donośny pisk i istota zatoczyła się, a następnie upadła na ziemię. "To wszystko?" - zdziwiony przyjrzał się leżącemu ciału dwu i półmetrowego stwora.
Niestety chwilę później spokój został przerwany przez okropny wrzask, dobiegający jakby spod ziemi. W jednym momencie, kilkanaście metrów przed Pietrowem ziemia zaczęła zamieniać się w podziurawione pole, na którym pojawiać się poczęli pobratymcy istoty przed chwilą zamordowanej.
- O cholera... - powiedział po cichu i zaczął uciekać w kierunku obozowiska. Odwracał się jeszcze kilka razy i oddawał serie w stronę nacierających na niego istot. Nie patrzył, czy coś udało mu się zabić, gdyż próbował szybko ustalić jakikolwiek plan przetrwania. Dobiegł do sprzętu i chwycił w dłonie dwa granaty. Od razu rzucił je bez celowania w dużą grupę rozwścieczonych bestii. Odwrócił się i znów zaczął uciekać, jednak potknął się. "Kurna, koniec ze mną." - pomyślał i przekręcił się na plecy. Zaczął strzelać na oślep w zbliżające się kreatury. Ubił najbliższą, a następnie zauważył, że skończyła mu się amunicja w magazynku. Odrzucił karabin i wyjął duży nóż bojowy z pochwy, zamieszczonej u pasa. Podniósł się z ziemi i przygotował się na starcie wręcz. Nagle z lewej strony dał się słyszeć świst nadlatującej rakiety i odgłos wybuchu. "Ktoś tu jeszcze jest oprócz mnie." - zarejestrował w myślach i starł się ze stworem.
0 0

Odpowiedzi (42)

Na dół Strona 1 z 3
Dnia 07 maja 52 roku Po Bombach o 15:59 Pan Talerz odpowiedział :
Otto von Teller zwany Talerzem przeładował i wystrzelił ponownie w kierunku siedliszcza mutantów. Rakieta rozerwała na strzępy kolejną falę zmutowanych potworów.
- Wy pimple niemyte! On jest mój! - wykrzyczał w stronę dokonujących taktycznego odwrotu stada mutasów.
Przed nim na piasku jedyny ocalały podróżny z grupki o której doniosły już wcześniej patrole Pustynnych Strażników, szarpał się z potworkiem który chciał odgryźć mu głowę. Talerz westchnął, wyciągnął z pochwy maczetę i wbił ją w cielsko mutanta. Ciężko dyszącego przybysza zalała ciemna jucha. Von Teller kucnął przy nim bawiąc się swoją bronią białą.
- Witaj bratku! Ciężki dzień?
0 0
Dnia 07 maja 52 roku Po Bombach o 16:42 Iwan odpowiedział :
- Szkoda gadać... - odpowiedział Pietrow, powoli podnosząc się z ziemi i sprawdzając, czy wszystkie części ciała są na swoim miejscu.
- Po cholerę w ogóle zgadzałem się, aby zakładać tu obozowisko? Było kontynuować marsz i dojść przynajmniej do przedmieścia miasta, ale nie Aleksandrowiczowi zrobiły się odciski na nogach. Pieprzona panienka... Przy pierwszym spotkaniu powinienem zostawić go na pastwę losu i podróżować samotnie. Przez te jego ciągłe problemy straciliśmy jeden dzień marszu. Jeden dzień! - wykrzyknął i zaczął zbierać porozwalany sprzęt po okolicy.
- Tak z innej beczki, to dziękuję za uratowanie mi dupska. Jakoś za bardzo nie paliło mi się, aby zostać zjedzonym przez...to coś - wskazał palcem na cuchnące zwłoki mutanta za sobą.
- Moja familia Pietrow, imię Iwan. Przybywam do Was z Wandystanu na zaproszenie jednego z towarzyszy. Trzeba mu przyznać rację, że widoki to Wy tu macie niczego sobie. Z kim mam przyjemność?
0 0
Dnia 07 maja 52 roku Po Bombach o 18:27 Pan Talerz odpowiedział :
Talerz mruży oczy na dźwięk nazwiska podróżnika. Sam Iwan Pietrow, znany wcześniej jako car Iwan I Romanow, władca Caratu Hasselandu zawitał na Pustkowia! Dobrze było przeczytać nowe [i]Super Fakty, które opisywały sytuację gdzie ex-car uciekał do Mandragoratu na pokładzie żółtego pontonu podczas wizyty w wychodku.
- Proszę, proszę! Kolejna koronowana głowa zawitała na Pustkowia Winków! - Porcelanowy przestaje bawić się maczetą i wymierza nią w pierś wędrowca. Jednocześnie drugą ręką sięga po swój pistolet 14 mm - Czy zdajesz sobie sprawę że w tym mieście - wskazuje skinieniem głowy na Wolne Miasto Winktown majaczące się w oddali - połowa ludzi chce Cię zabić za Ziemie Niczyje a druga oddać do Czwórki na tortury?[/i]
0 0
Dnia 07 maja 52 roku Po Bombach o 21:25 Iwan odpowiedział :
- Owszem, zdaję... - powiedział spokojnie Pietrow i powoli odpiął zabezpieczenie pochwy do noża - Mam jednak nadzieję, że ludzie w Winktown rozumieją, że każdy jest w stanie się zmienić. Dowodem tego jest chociażby fakt, że zawitałem tutaj. Ludzie podejmują wiele decyzji, zarówno dobrych, jak i złych - szybkim ruchem odskoczył w lewą stronę i złapał prawą ręką za nadgarstek wyciągniętego prawego ramienia Talerza, jednocześnie kładąc lewą rękę na jego prawej łopatce. Mocnym pociągnięciem w swoim kierunku, wykręcił całą kończynę, z dłoni której na ziemię z łoskotem upadła maczeta. Docisnął na łopatkę i zwiększył stopień wykręcenia, co spowodowało, że nieszczęśnik automatycznie, z grymasem bólu na twarzy upadł na ziemię. Pietrow "dosiadł" Talerza, lewą ręką złapał za jego szczękę i podniósł całą głowę tak, aby obnażyć gardło. Prawą ręką chwycił do pochwy i wyciągnął nóż bojowy, który przyłożył do jego szyi - Bardzo proszę o to, aby nie nazywać mnie więcej Iwanem Romanowem. Tamten etap w swoim życiu zakończyłem i jakiekolwiek wspominanie o nim przyprawia mnie o nerwy. Od niedawna jestem znany jako Iwan Pietrow i proszę, aby tego się trzymano - zakończył, w dalszym ciągu trzymając nóż na talerzowym gardle. Podniósł się na kolana i schował nóż do pochwy, jednocześnie dociskając lewą ręką głowę Talerza. Z trudem ponowił dźwignię, a następnie lewe kolano przeniósł nad jego łopatki. Prawym kolanem nacisnął na głowę. Tym sposobem w udach trzymał całe wygięte ramię, mając przy tym wolne ręce, którymi postanowił wyjąć wystający z tylnej kieszeni spodni Talerza numer "Super Faktów" - Tak myślałem... W żadnym razie nie poddawano mnie żadnym zabiegom plastycznym i indoktrynacyjnym, a brodę zgoliłem jeszcze przed wyjechaniem z Hasselandu. - zgniótł gazetę w kulkę i wyrzucił za siebie, a następnie zszedł ze sponiewieranego Talerza.
- To jak? Wszystko wyjaśnione? Może porozmawiajmy jak ludzie w jakimś barze, a nie rzucamy sobą w tym paskudnym miejscu?
0 0
Dnia 07 maja 52 roku Po Bombach o 21:48 Pan Talerz odpowiedział :
"Kurwa, że też dałem się tak podejść!" - pomyślał Porcelanowy, obezwładniony przez Pietrowa - "Razurskie karate czy co?" Jeszcze raz spróbował się wyszarpać z uścisku wędrowca, ale bezskutecznie.
- To jak? Wszystko wyjaśnione? Może porozmawiajmy jak ludzie w jakimś barze, a nie rzucamy sobą w tym paskudnym miejscu? - powiedział Iwan po zejściu z pokonanego wroga.
- Możemy ale broń zdajesz do składziku i zakładamy Ci kajdanki na ręce. My to znaczy ja i te dziesięć bobrów mierzących do Ciebie z broni które stoją za Twoimi plecami - wybełkotał Talerz wypluwając resztki piachu z ust.
Jeden z futrzaków pomachał łapką w stronę zaskoczonego Pietrowa i jednocześnie poprawił chwyt karabinu mierząc do przybysza.
- Witamy na Pustkowiach!
0 0
Dnia 07 maja 52 roku Po Bombach o 22:25 Iwan odpowiedział :
- Czort by to wszystko... - obrócił się za siebie i rzeczywiście dojrzał dziesięć wyrośniętych futrzaków z karabinami - "Co to do diaska jest?" - pomyślał i z rezygnacją zwrócił się do Talerza - Dawaj, rób to, co masz robić i zabierajmy się stąd. Mam już dosyć tych nowości i dziwactw w jednym dniu.
Otto von Teller skinął palcem na bobry, które momentalnie oblazły Pietrowa. Skuły mu ręce i popchnęły w kierunku ich pana.
- Tak jak już powiedziałem, witamy na Pustkowiach! - powiedział Talerz i wymierzył silny cios prosto w twarz Pietrowa. Ten zwalił się jak kłoda na jednego pechowego bobra, przygniatając go.
0 0
Dnia 10 maja 52 roku Po Bombach o 2:54 Pan Talerz odpowiedział :
- Wisisz mi bobra... - powiedział Talerz stojąc nad nieprzytomnym Pietrowem - Skuć go i do Czwórki z nim! - wydał polecenie futrzakom.

***

Iwan ocknął się, kiedy jechał na zdezelowanym wózku inwalidzkim po czerwonym dywanie. Półprzytomny rozejrzał się wokół i stwierdził że mógł trafić gorzej. Znajdował się w budynku gdzie ściany nie były tam obdrapane jak w większości lokali zajmowanych przez Winków (choć o tym mógł nie wiedzieć), gdzie stały doniczki z palmami i kwiatami w rogach korytarzy, gdzie nawet nie oszczędzano na oświetleniu i paliły się wszystkie żarówki.

Wózek pchany był przez wielkiego zielonego stwora z tępym wyrazem twarzy. Iwan jechał wzdłuż trasy którą wyznaczał dreptający z przodu bóbr. A bóbr podszedło do recepcji za którą stał żywy trup ubrany w garnitur.

- My do Cfórki! - wyselplenił futrzak.
- Uuuu... Poważna sprawa. Już anonsuję - odpowiedział recepcjonista i sięgnął po słuchawkę zabytkowego aparatu telefonicznego. - Możecie wejść do środka.

Procesja przeszła jeszcze kilkadziesiąt metrów i znalazła się pod pokojem numer 004.

Już samo spojrzenie na pancerne z dziwnym emblematem przedstawiającym płonący miecz nie wróżyło Iwanowi nic dobrego. A do tego ten dźwięk otwieranych wrót... Tak jakby całą swoją siłą powstrzymywały to co znajduje się w środku.

A w środku był mrok, tylko tyle zauważył Pietrow na pierwszy rzut oka, zanim wjechał do pomieszczenia. Potem tylko bardziej utwierdził się w tym przekonaniu. "Czwórka" była kiedyś lokalnym burdelem dla klientów lubujących się w bardziej dosadnych, sadomasochistycznych rozrywkach ale później została przejęta przez Inkwizytorium i przekształcona w coś w stylu pokoju tortur i przesłuchań. Sami inkwizytorzy z uporem twierdzili że również i miłości, o czym świadczył asortyment narzędzi które znajdowały się na oświetlonych pochodniami, czarnych ścianach. Oprócz typowych narzędzi tortur, znajdowały się na nich różne erotyczne zabawki w stylu pejczy, monstrualnych wibratorów i kajdanek. Gdyby kiedyś "Czwórkę" odwiedził jakiś sodomsko-gomorski bonzo branży uciech cielesnych, zapewne pozazdrościłby asortymentu Inkwizycji.

Iwanowi zrobiło się słabo, kiedy zobaczył stół przy którym stał Otto von Teller wraz z dwoma postaciami ubranymi na czarno.

- Witaj Pietrow! - zaczął Talerz - Święte Officjum było na tyle miłe, że postanowiło ze mną współpracować przy Twojej sprawie. Jak już pewnie wywnioskowałeś po wystroju pomieszczenia, panowie specjalizują się w wydobywaniu informacj. Przybyłeś do Winktown w czasach, kiedy już rzadziej palą mieszkańców Pustkowi bo i tak mamy tutaj ujemny przyrost naturalny. Mógłbyś trafić od razu na stos na rynku naszego miasteczka ale chyba obaj tego nie chcemy prawda? Bo ja chcę kodów dostępu do głowic atomowych Caratu Hasselandu. Twoja stara ojczyzna dość mocno zalazła nam za skórę w sprawie tyrenckich ziem niczyich a Ty jako były car, na pewno masz gdzieś tam je zapisane nieprawdaż? Dasz mi te dane a jeszcze dzisiaj będziemy się śmiali z zaistniałej sytuacji przy kuflu piwa w naszym lokalnym barze. Co ty na to?
0 0
Dnia 10 maja 52 roku Po Bombach o 3:56 Ciaran van Scharfschuetze odpowiedział :
- Pertraktujesz z bandytą ? - zapytał Ciaran stając w drzwiach pomieszczenia - Nabij go na pal ! Wielopostaciowców trzeba osobę po osobie likwidować. Jeśli nie, to niedługo będą sami ze sobą zakładać rodziny, rozmnażać się i tutejsze mutanty staną się przy ich potomkach śmiesznymi namiastkami potworów. A na piwo możesz iść ze mną.

A ty, Romanow, trasy pomyliłeś ? Wandystan jest w inną stronę.

Ciaran rozejrzał się po pomieszczeniu i dojrzał w kącie oparty o ścianę drewniany nieoheblowany kij baseballowy z wystającymi gwoździami. Podszedł, wziął i podał Talerzowi - Masz. Zacznij zabawę od tego.

Odwrócił się i wołając - "Miłych doznań, Iwan !" - oddalił się do knajpy napić się ulubionej winkowej wódki.
0 0
Dnia 10 maja 52 roku Po Bombach o 4:33 Pan Talerz odpowiedział :
Talerz chwilkę poobracał inkwizytorskie narzędzie w ręce jakby ważył słowa Ciarana van Scharfshuetze. Podrapał się po brodzie i spojrzał w sufit. "Grzyba jakby przybyło od ostatniego razu" - pomyślał.

- Jak widzisz drogi Iwanie, Ciaran nie jest zwolennikiem dawania drugiej szansy. Ja jednak zostałem poproszony przez samą prezydentkę Mandragoratu w prywatnej rozmowie przez radio, żeby potraktować cię ulgowo. A ja chcę naprawdę do ciebie wyciągnąć pomocną dłoń. Jak nie będziesz skory do współpracy, to ci mili panowie ci twoją własną odrąbią.

Spojrzał na inkwizytorskich katów, którzy pokiwali tylko głowami.

- Więc jak będzie, dasz mi te kody?
0 0
Dnia 10 maja 52 roku Po Bombach o 11:56 Iwan odpowiedział :
Słuchaj, z tymi głowicami będzie problem... - zaczął z wolna Pietrow - Zgodnie z rozporządzeniem Premiera, Topole trafiły do muzeum i chodzą po nich teraz dzieci. Same głowice zostały przewiezione gdzieś w głąb puszczy razuryjskiej i tam zakopane. W dodatku zdezaktywowali je i kodem ich nie aktywujesz. - powiedział i wlepił swój wzrok w stojącego przed nim Talerza.

Po chwili milczenia dodał:

- Z drugiej strony, to byłbym idiotą, gdybym nie pozostawił w Hasselandzie zaufanych ludzi. W wysokich strukturach wojskowych jest jeden taki. Jak dacie mi się z nim skontaktować, to spróbuję wyciągnąć więcej informacji o hasselandzkiej broni atomowej.
0 0
Dnia 10 maja 52 roku Po Bombach o 16:51 Pan Talerz odpowiedział :
- Widzisz bratku, może gdybyś rozmawiał z jednym z tych zielonych supermutaków, to któryś dałby się nabrać na tą bajeczkę. Ja na twoje nieszczęście, nie jestem aż tak tępy jak one. Dlatego też albo dasz mi coś wartościowego bez potrzeby kontaktu z kimkolwiek z zewnątrz albo będziesz się modlił żeby jak najkrócej pozostać w "Czwórce". Żeby cię zmotywować do mówienia, zaraz któryś z tych panów utnie ci dłoń. Wolisz prawą czy lewą?

Inkwizytorski kat chwyta za topór i powolnym krokiem zbliża się do Iwana.
0 0
Dnia 12 maja 52 roku Po Bombach o 0:47 Ciaran van Scharfschuetze odpowiedział :
Nieco podchmielony Ciaran oparł się o futryny drzwi "czwórki" i patrząc na mutanta zastanawiającego się którą dłoń Pietrowa uciąć, powiedział - Łeb mu utnij. Choć nie wiem czy tego typu okazy nie mają jak hydra. Znika Romanow, pojawia się Kim i Pietrow. Utniesz łeb Pietrowowi, to znów się pojawią na jego miejsce dwie nowe postaci... Kurfa. To niepoważne.

Talerz - zwrócił się do Talerza - przemyślałem przy pierwszym, trzecim, czwartym i ... ostatnim piwie to, co mówiłeś o drugiej szansie. Ja bardzo jestem za dawaniem szansy, ale tylko tym, którzy chcą się poprawić. Jak ktoś dalej brnie w gówno i nie uczy się na błędach, to niech się w nim utopi. - wyjął zza pazuchy 1,5 litrowy kufel zielonego piwa i wypił większość na eks. Resztą chlusnął Pietrowowi w twarz i zapytał - Skoro zrezygnowałeś w bólu z Hasselandu, co tam znów robisz ? Nie możesz się zdecydować czego chcesz ? Pewnie też nie zdecydujesz którą łapę CI uciąć. Mogę ja wybrać ? -
0 0
Dnia 21 maja 52 roku Po Bombach o 8:39 Pan Talerz odpowiedział :
- Poważnie jak się mu łeb utnie to odrosną dwa? Huehuehue! Normalnie jak jakiemuś centaurowi które czasem można spotkać na Pustkowiach! Muszę to zobaczyć na własne oczy!

Talerz odebrał od uniżonego inkwizytorskiego kata topór który skądś nagle ten wytrzasną i nakazał żeby funkcjonariusze przytrzymali próbującego się wyrwać Pietrowa, który zaczął już płakać, błagać o litość i najprawdopodobniej zrobić kupę w spodnie. Przycisnęli jego głowę do starego pieńka, poznaczonego śladami dawno zaschniętej krwi.

- To co sprawdzamy? - zapytał się Ciarana, po czym dokonał zamachu nad szyją Iwana i rąbną go gigantyczną siekierą - Ile trzeba czekać według Ciebie aż zacznie odrastać?

Głowa Pietrowa potoczyła się w kąt pomieszczenia. Jeszcze przez kilka minut śmiesznie ruszała oczami...
0 0
Dnia 26 maja 52 roku Po Bombach o 0:34 Ciaran van Scharfschuetze odpowiedział :
Ciaran podszedł do głowy Pietrowa i kopnął ją lekko nogą, by odwróciła się twarzą do ściany - Nie lubię jak się gapi - powiedział.
I jak tam - spytał Talerza - odrasta coś ?
Podszedł i zerknął na tryskający krwią bezgłowy tułów.
- A może się pomyliłem... Proponuję jednak zamknąć truchło w mocnej celi. Ciort wie co to za dziwaki. Może na przykład odrastać po paru godzinach...
Chodź Porcelanko na browca... Od tego picia zaschło mi w gardle...
0 0
Dnia 07 lipca 52 roku Po Bombach o 17:56 Iwan odpowiedział :
Leżące na stole bezgłowe ciało drgnęło. Palce lewej ręki zaczęły się ruszać. W tym samym momencie powieki głowy kopniętej w róg otworzyły się. Iwan Pietrow - cybernetyczny organizm, pokryty ludzką tkanką wybudzał się ze stanu krytycznego. Mikroprocesor maszyny odzyskał w końcu minimalną sprawność. Po utracie kontaktu z główną jednostką zasilania - ogniwem atomowym umieszczonym w korpusie, włączył się awaryjny proces naprawy. Potrzeba było dużej ilości czasu, aby awaryjne źródło zasilania umieszczone w głowie przywróciło podstawowe funkcje obliczeniowe mikroprocesora, a ten połączył się bezprzewodowo z korpusem. Tak się stało i maszyna przebudziła się. Gwałtownym ruchem wyrwała pasy przytrzymujące prawą rękę, a następnie wyswobodziła lewą. Potem przyszła kolej na nogi. Bezgłowe ciało powoli podniosło się i podeszło do głowy. Chwyciło ją obiema rękami i nasadziło na prawidłowe miejsce. Czujniki optyczne przeanalizowały cały pokój w poszukiwaniu wyjścia. Zatrzymały się na pancernych drzwiach. Mikroprocesor wybrał opcję pokonania ich siłą.

***

Przez cały budynek przebiegł potężny łomot. Popękane ściany zadrżały, w jednym pokoju zawalił się sufit, który runął prosto na grające w karty bobry. Łomot dał się słyszeć po raz drugi, a następnie po raz trzeci. Za czwartym razem drzwi nie wytrzymały i z ogromnym hałasem uderzyły o ścianę korytarza. Przez zionący otwór po drzwiach wyszedł cyborg. Maszyna miała tylko jeden cel - wyeliminować Talerza.
0 0
Strona 1 z 3 Do góry
Copyrights © 2006 - 2024; Pustkowia Winków
Zbudowane przez Antona Sokołowa pod czujnym okiem Otto von Tellera