Dnia 20 stycznia 52 roku Po Bombach o 0:46 Chosen One rozpoczął dyskusję pisząc:
"Gdzie ja kurwa jestem?" -pierwsze co mu przewinęło się przez głowę. Leżał w jakimś pojemniku osłoniętym uwaloną szybą. Baniak go nawalał jakby skoncentrował w sobie sumę wszystkich kaców jakie przeżył w życiu. On w ogóle żyje? Ostatnie co pamiętał to niemiłosierny ból w rozrywanej nabojami klatce i powoli gasnący film w oczach. Kilka minut przeczekał aż mu świadomość w pełni wróci. Nic do cholery nie przypominał sobie. Zrezygnowany spróbował wydostać się z tej puszki. Nie wymacał żadnej klamki - no fakt, po co zmarłemu możliwość wyjścia z trumny. Uderzył w szybę. "What the fuck?" Oszołomiło go to czym stuknął. Jego dłoń była pokryta jakimś egzoszkieletem. A może upieprzyli mu ręce i zastąpili protezami robota? Chwilę mu zajęło wyjście z szoku w jakim się znalazł. No cóż, przynajmniej posiada jakieś członki. "Ciekawe czy będzie to boleć?" W tym momencie uderzył pięścią najmocniej jak tylko potrafiła jego blaszana ręka. "Nie bolało". Szyba okazała się plastikowa, pękła na pół i odskoczyła. Jego oczom ukazało się niewielkie pomieszczenie oświetlone słabym, zielonym światłem. Wyszedł ze swojej trumny. Był nagi. Nie licząc rąk i dziwnych czarnych łat na klatce nie dostrzegł innych modyfikacji na ciele. Łaty był w stanie zrozumieć - w końcu dostał sporą serię ołowiu. Ciekawe jak się mają jego organy wewnętrzne?
W pokoju w którym się znajdował stało biurko z komputerem i metalowe szafki. Przeszukał wszystko. Znalazł jakiś kombinezon mogący okryć całe ciało, maskę przeciwgazową i pistolet. Na razie musi mu to wystarczyć. Przy szafkach doznał kolejnego szoku. W znajdującym się przy nich lusterku ujrzał swoją twarz. Jego niegdyś brązowe oczy mieniły się teraz w szarym, metalicznym kolorze, zaś na czole dostrzegł łatę barwy skóry. Zbił lusterko pięścią, wbijając odłamki głęboko w betonową ścianę. Przewalona sytuacja. Ktoś pobawił się w boga korzystając z jego ciała. Po chwili zadumy postanowił sprawdzić jeszcze komputer.
Wymiociny jakie wydostały się z jego ust poświadczyły, że wciąż jeszcze jest człowiekiem. Z komputera dowiedział się, że był martwy od jakichś...45lat. Przeczytał jakieś informacje o wskrzeszeniu, hibernacji, cyberżołnierzu, wielkiej wojnie... Nic z tego nie spodobało mu się. Momentalnie siadło zasilanie. On jednak wciąż widział wszystko w tym samym odcieniu. Racja, przecież wyszlifowali mu oczy. Nic mu nie pozostało tutaj do zrobienia więc skierował się ku wyjściu. Okazało się, że przestrzeń za drzwiami została zawalona. Pozostała mu więc powolna śmierć...albo podróż wentylacją.
Zaczął dostrzegać zalety przeróbek w ciele, jednak jak to miewają ludzie po przeszczepach, nie był na razie w stanie zaakceptować obcych części. Dzięki dłoniom szybko dostał się do kanału wentylacyjnego, ale za to godziny mu zajęły wędrowanie nim. Nie wiedząc jaką zastanie rzeczywistość gdy w końcu wyjdzie na powierzchnię, dla bezpieczeństwa założył maskę. Jakieś dziwne urządzenie klimatyzacyjne świadczyło, że to już koniec kanału. Wybił je na zewnątrz kilkoma uderzeniami i wyszedł przez powstały otwór. Pomieszczenie było znacznie większe i lepiej oświetlone od tamtego pokoju. Jakież było jego zdziwienie kiedy nagle zaczął słyszeć zbliżające się głosy...i do tego ludzkie. Jednak przezorny zawsze ubezpieczony. Skrył się w zaciemnionej wnęce w ścianie i z odbezpieczoną bronią oczekiwał na to kto się zjawi.
W pokoju w którym się znajdował stało biurko z komputerem i metalowe szafki. Przeszukał wszystko. Znalazł jakiś kombinezon mogący okryć całe ciało, maskę przeciwgazową i pistolet. Na razie musi mu to wystarczyć. Przy szafkach doznał kolejnego szoku. W znajdującym się przy nich lusterku ujrzał swoją twarz. Jego niegdyś brązowe oczy mieniły się teraz w szarym, metalicznym kolorze, zaś na czole dostrzegł łatę barwy skóry. Zbił lusterko pięścią, wbijając odłamki głęboko w betonową ścianę. Przewalona sytuacja. Ktoś pobawił się w boga korzystając z jego ciała. Po chwili zadumy postanowił sprawdzić jeszcze komputer.
Wymiociny jakie wydostały się z jego ust poświadczyły, że wciąż jeszcze jest człowiekiem. Z komputera dowiedział się, że był martwy od jakichś...45lat. Przeczytał jakieś informacje o wskrzeszeniu, hibernacji, cyberżołnierzu, wielkiej wojnie... Nic z tego nie spodobało mu się. Momentalnie siadło zasilanie. On jednak wciąż widział wszystko w tym samym odcieniu. Racja, przecież wyszlifowali mu oczy. Nic mu nie pozostało tutaj do zrobienia więc skierował się ku wyjściu. Okazało się, że przestrzeń za drzwiami została zawalona. Pozostała mu więc powolna śmierć...albo podróż wentylacją.
Zaczął dostrzegać zalety przeróbek w ciele, jednak jak to miewają ludzie po przeszczepach, nie był na razie w stanie zaakceptować obcych części. Dzięki dłoniom szybko dostał się do kanału wentylacyjnego, ale za to godziny mu zajęły wędrowanie nim. Nie wiedząc jaką zastanie rzeczywistość gdy w końcu wyjdzie na powierzchnię, dla bezpieczeństwa założył maskę. Jakieś dziwne urządzenie klimatyzacyjne świadczyło, że to już koniec kanału. Wybił je na zewnątrz kilkoma uderzeniami i wyszedł przez powstały otwór. Pomieszczenie było znacznie większe i lepiej oświetlone od tamtego pokoju. Jakież było jego zdziwienie kiedy nagle zaczął słyszeć zbliżające się głosy...i do tego ludzkie. Jednak przezorny zawsze ubezpieczony. Skrył się w zaciemnionej wnęce w ścianie i z odbezpieczoną bronią oczekiwał na to kto się zjawi.