Dnia 06 sierpnia 55 roku Po Bombach o 17:48
RIIF odpowiedział :
Stałem i przyglądałem zbliżającej się postaci. Majaczący w gęstym od oparów pobliskich bagien powietrzu człowiek wydawał się znajomy. Może nie tyle człowiek, co jego postura. Zrobiłem krok na przód. Potem drugi. Dobiegł mnie zniekształcony przez maskę głos "Nie wiem nic na temat tych zrabowanych baridaskich kutrów rybackich!", a ja się uśmiechnąłem, i odrzekłem:
— Kutry? Jakie kutry... Nie szukam żadnych kutrów. Kozy, w Baridasie giną kozy. Przypadkiem nic o tym nie wiecie? - roześmiałem się w głos, zachłysnąłem powietrzem i... straciłem przytomność.
....
Obudziłem się po kilku dniach czując, że ktoś bezkarnie pierze mnie po pysku. Mnie, Księcia! "Co do cholery?!" - pomyślałem i machnąłem ręką.
— O! Odżył, he he he he - usłyszałem chrapliwe słowa i udawany śmiech nad swoją głową.
— Wstawaj księciuniu... Talerz na Ciebie czeka i kazał natychmiast do siebie prowadzić jak się ockniesz.
— Już... już... - zacząłem niepewnie - za moment. Macie jakieś maski, które możecie mi użyczyć? Odnoszę wrażenie, że Wasze powietrze mi... troszkę zaszkodziło.
Gdy zwlekłem się z barłogu poczłapałem w kąt i przemyłem twarz obrzydliwie lepką wodą. Spojrzałem w coś co było wypolerowanym kawałkiem aluminiom i udawało lustro. Łypnęła na mnie nieogolona gęba, podpuchnięte oczy i łysa glaca — Wot te na! - zakląłem - kto mnie, do jasnej cholery ogolił i kiedy?!
Moje pytanie zawisło w powietrzu i po chwili odbiło się od dzikiego rechotu draba, który mnie obudził.
....
— Talerz! Pogadajmy - siadłem przy stole wskazanym mi przez Talerza gdy już do niego dotarłem. - Możemy ubić interes, przybywam z tym oto papierem, czytaj.
"Traktat o wzajemnym uznaniu, nawiązaniu stosunków dyplomatycznych, przyjaźni i współpracy
między Księstwem Sarmacji a Pustkowiami Winków..." — i co? - zapytał Talerz przyglądając się mi.
— Jak to co? Działajmy, podpisujmy, rozwijamy się! Wchodzisz w to? Kutry, czy tam kozy Wam daruję - zaśmiałem się cicho.