Dnia 29 czerwca 53 roku Po Bombach o 1:16 Herr Juarez rozpoczął dyskusję pisząc:
<Juarez siedział na przeżartej przez korniki werandzie "Różowego" oparty o belkę i bawił się swoim austro-węgierskim bagnetem.>
Karwa fa... Ka... Ka... Karwa... Fa... Karwa fafa... Nosz kurwa mać!
<Krzyknął rzucając bagnetem w pordzewiałą puszkę po konserwie.>
Ja rozumiem, że to Pustkowia, że Apokalipsa, strefa atomowa i te sprawy. No, ale żeby nikt od kilku dni nie zaglądał do "Kundla"?! Nawet ten cholerny barman nie raczy drzwi otworzyć odkąd zgadał się z bimbrownikami z Meridlandu. Od trzech dni siedzą w Ruderze i chleją te północne szczyny. Pieprzeni heretycy...
<Na twarzy Juareza pojawił się grymas obrzydzenia. Po chwili Inkwizytor sięgnął do kieszeni i wyciągnąwszy bibułkę i tytoń zaczął mozolnie kręcić papierosa.>
Jeszcze trochę i chyba dołączę do Luntona w Wurstlandii. Tam przynajmniej karczma jest otwarta dzień i noc.
<Powiedział i oblizał bibułę. Następnie wyjął swój podręczny miotacz i odpalił skręta nie oszczędzając przy tym własnych brwi.>
Karwa fa... Ka... Ka... Karwa... Fa... Karwa fafa... Nosz kurwa mać!
<Krzyknął rzucając bagnetem w pordzewiałą puszkę po konserwie.>
Ja rozumiem, że to Pustkowia, że Apokalipsa, strefa atomowa i te sprawy. No, ale żeby nikt od kilku dni nie zaglądał do "Kundla"?! Nawet ten cholerny barman nie raczy drzwi otworzyć odkąd zgadał się z bimbrownikami z Meridlandu. Od trzech dni siedzą w Ruderze i chleją te północne szczyny. Pieprzeni heretycy...
<Na twarzy Juareza pojawił się grymas obrzydzenia. Po chwili Inkwizytor sięgnął do kieszeni i wyciągnąwszy bibułkę i tytoń zaczął mozolnie kręcić papierosa.>
Jeszcze trochę i chyba dołączę do Luntona w Wurstlandii. Tam przynajmniej karczma jest otwarta dzień i noc.
<Powiedział i oblizał bibułę. Następnie wyjął swój podręczny miotacz i odpalił skręta nie oszczędzając przy tym własnych brwi.>