Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej.
Zaloguj się
?

Zamieszkaj
Zdecydowałeś(aś) się zamieszkać na Pustkowiach Winków? Świetnie!
Rejestracja
Zaloguj się
?
Zamieszkaj
Zdecydowałeś(aś) się zamieszkać na Pustkowiach Winków? Świetnie!
Rejestracja
Bij agresora

Polowanie na bobry/W gabinecie burmistrza

Dnia 23 kwietnia 53 roku Po Bombach o 4:19 major Radziecki rozpoczął dyskusję pisząc:
Radziecki polowanie na bobry postanowił zacząć od zbadania sytuacji i zabezpieczenia tyłów (he he). Jego oddział szybko oczyścił opuszczone koszary Adeptus Aspamtes, które dawniej również były siedzibą jego milicji.

Powoli zapadał zmrok. Radziecki postanowił przed nocnym spoczynkiem wybrać się jeszcze zaciągnąć języka. W ciemnym, wygaszonym mieście światło majaczyło się jedynie w rejonie Ratusza - tam też, ze stosowną eskortą swoich ludzi wybrał się Radziecki. Ledwie jednak zdążył się zbliżyć do kręgu światła (dawały go ogniska - najwyraźniej były problemy z dostawą prądu), zza otaczających ratusz zasieków rozpętała się kanonada. Jego ludzie rzucili się za najbliższe zasłony. Sam Radziecki zaklął pod nosem i szybko schował się za ubranym w ceramiczną zbroję mutkiem, od którego pociski z gwizdem rykoszetowały. Wyciągnął swoją armatę, po czym poczekał na chwilową przerwę w nerwowym ogniu i odpalił z niej w kierunku budynku.

Huk armaty przerwał ogień zaskoczonych obrońców.

- Czy to Towarzysz Major? - rozległo się po chwili niepewne wolanie. Wszyscy od czasu wojny z robotami pamiętali niezawodną broń przyboczną towarzysza Radzieckiego.

- Nie, skarlandzka inkwizycja, pacanie! - odkrzyknął Radziecki, przezornie tkwiąc za zasłoną. - Co to kurwa za porządki, że wewnątrz murów miejskich strzelacie bez ostrzeżenia?

- Jest noc, towarzyszu Majorze - odpowiedział zdziwiony głos. - Myśleliśmy że to znowu bobry idą do szturmu.

- Co? Czekaj, idę tam do was, nie będziemy się przekrzykiwać. - Major skinął na swoich ludzi, którzy szybko przemieścili się, tym razem nie niepokojeni, do wzniesionych wokół wejścia do Ratusza umocnień. Po wejściu w ich obręb zobaczyli zbieraninę kilkunastu Winków - ludzi, mutków i gnarpów, uzbrojonych po zęby i ewidentnie wystraszonych.

- Czołem, towarzyszu Majorze - przywitał Radzieckiego jeden z nich, na którym widać było obdarty mundur milicji wandejskiej.

- Na chuj mi twoje czoło? Co tu się kurwa dzieje? Jakie szturmy bobrów? O czym wy mi tu pierdolicie? - Radziecki nie tracił czasu.

- No w dzień, to są tylko bobry, w duzych grupach są groźne, ale dajemy radę. Ale nocą wychodzą całymi stadami. Są z nimi też inne zwierzaki. Chyba dotarły tu z Mudy. Widzieliśmy parę małp, dowodzą bobrami. Ale są też inne, bardziej dzikie stworzenia. Najgorsze są wombaty. - zadygotał widocznie.

- No dobra, ale dlaczego tak się rozmnożyły?

- Nie było komu je tępić. Najpierw wyniósł się Towarzysz, to cześć milicji pojechała do baz wandejskich, a reszta albo się rozproszyła, albo przeszła do Strażników. Potem, po aferze z kucami inkwizytora Juareza porwali łowcy niewolników, przez co Wawelberg zabrał większość inkwizycji na wyprawę. I nie wrócili tutaj, a Ci co zostali to zamknęli się w Schronie przy Opactwie i nie wychodzą. Potem zaczeły padać roboty Techrzeszy. A na koniec Talerz zebrał większość strażników i ruszył na południe. Mówił, że to zwiad, żeby zobaczyć co z Techrzeszą się dzieje, ale nie wrócił. I w efekcie nie było komu kontrolować populacji bobrów - ale wszystko działało. Dopiero pewnej nocy nagle tysiące bobrów i innych stworów wyszło z kanałów. Wielu mieszkańców zginęło. Ci co wytrzymali do rana, to w dużej mierze uciekli z miasta. Powstało parę takich fortec jak ta, ale część z nich padła w miare szybko - bloki na Gnarpatowie na przykład. Mutki i Kubanosi trzymają się wokół Dworca póki co. Chyba nadal broni się grupa na Thunder Arenie. O innych nie wiemy...

- No dobra, odetchnij. - przerwał milicjantowi major. - Trzeba to zorganizować... - przerwał mu złowieszczy pisk z ciemności.

- Idą! - krzyknął ktoś przeraźliwie i otworzył ogień.
0 0

Odpowiedzi (14)

Na dół Strona 1 z 1
Dnia 24 kwietnia 53 roku Po Bombach o 1:26 major Radziecki odpowiedział :
Jak się okazało, tym razem alarm nie był fałszywy. Z ciemności wysypało się kilkaset bobrów, pędzących w kierunku obwarowań budynku. Wśród nich widać było ogromne zmutowane wombaty, a całością dowodziły faktycznie zmutowane szympansy, które musiały przywędrować aż z Mudy.

Tym razem jednak oblegani mieszkańcy Ratusza nie byli skazani na nierówną walkę. Milicjanci Radzieckiego dysponowali większą siłą ognia, więc pędzące szeregi zostały skoszone nawałą ołowiu. Mutki w ceramicznych pancerzach odpalili wbudowane granatniki, a eksplozje na tyłach rozproszyły i zdemoralizowały atakujące stworzenia.

- Leżeć, kurwa! - wypluł z siebie Radziecki, wspomaganą rękawicą miażdżąc oszalałego bobra, jednocześnie rozczłonkowując strzałem ze swojej armaty najbliższego wombata, a przy okazji dwa kolejne znajdujące się za nim. Przeładował, po czym wypatrzył najbliższego małpiaka i odstrzelił mu pół klatki piersiowej, wzbudzając panikę w korpusie oficerskim zwierzaków.

W tej sytuacji atakujący rzucili się do ucieczki. Walka szybko dobiegła końca, a dookoła walało się kilkaset bobrowych trucheł. Bez decydującej przewagi liczebnej - około 100 bobrów na jednego - zwierzaki nie miały szans. Nawet dzikie wombaty i lepsze dowodzenie nie dawały im większych szans na sukces. Ich los był przesądzony.

- No dobra - rozejrzał się po pobojowisku Radziecki. - Sierżant Debalcew do mnie! Weź dziesięciu ludzi, wróć do koszar i roześlij patrole, w grupach po trzydziestu ze wsparciem pojazdów, po całym mieście. W szczególności wypatruj punktów, gdzie mieszkańcy mogą się jeszcze bronić przed tym tałatajstwem. Trzeba sprawić, żeby to one, a nie my, bali się wychodzić na ulice po nocy. Aha... - obejrzał się jeszcze na jatkę dookoła - zapytaj kucharza, na ile sposobów potrafi przygotować bobrzy ogon... Bo coś mi mówi, że będziemy się musieli przyzwyczaić.
0 0
Dnia 24 kwietnia 53 roku Po Bombach o 2:25 Iwan odpowiedział :
W tym samym czasie do Perły Pustkowi w samochodzie wojskowym zbliżał się przedstawiciel dyplomatyczny Techrzeszy - Hans von Stuthoff. Jego ochronę stanowiło 8 funkcjonariuszy Biura Bezpieczeństwa Państwowego Techrzeszy - najlepszych z najlepszych, którym nikt nie mógł się równać.

Pojazd bez problemu wjechał na teren miasta. Przy bramkach kontrolnych nie było nikogo. Wszędzie panował bałagan, ulice nosiły ślady walk.

- Wspaniale - powiedział pod nosem von Stuthoff, patrząc przez przyciemniane szyby - Nie musimy ich podbijać zbrojnie. Ta banda dzikusów sama się wyniszczy...

Pojazd zwolnił. Na drodze walało się wiele śmieci, które utrudniały jazdę. W końcu stanął zupełnie, kiedy dojechał do zawalonej gruzem ulicy. Użytkownicy auta wyszli na zewnątrz. Funkcjonariusze BBPT bacznie obserwowali okolicę.

- Musimy dostać się do ratusza - oznajmił von Stuthoff - To tam pewnie przesiadują obecne władze tego szalonego miasta. Do czego to doszło... Przedstawiciel dyplomatyczny Techrzeszy na piechotę musi przedzierać się do siedziby jakichś dzikusów! Skandal! - powiedział zdenerwowany i złapał się pod boki - Nie ma co czekać, ruszamy! - rozkazał i ruszył przed siebie.

Grupa zaczęła przedzierać sie przez miasto (a raczej to, co z niego zostało). Problem w tym, że nie była to prosta wędrówka. Główne ulice były zastawione barykadami i nie było mowy o szybkim dostaniu się do celu. Całe szczęście, że było spokojnie. Do czasu...

Początkowo dało się słyszeć strzały i kilka wybuchów. Następnie zbliżające się kroki, dużo kroków. Nagle zza rogu wypadło kilkanaście bobrów i kilka małp. Całość była wyraźnie podekscytowana. Ujrzeli oni zaskoczoną grupę przybyszów z Techrzeszy i rzucili się na nią. Funkcjonariusze BBPT od razu otworzyli ogień do nacierających stworzeń. Celnymi strzałami wyeliminowali większość, po czym zaczęli ostrzeliwać wycofujące się w popłochu zdziczałe zwierzęta. Ta zwycięska potyczka nie była jednak powodem do radości, gdyż głośne wystrzały sprowadziły na grupę z Techrzeszy prawdziwą hordę różnorakich zmutowanych istot. Początkowy zorganizowany odwrót grupy, szybko zamienił się w walkę o życie. Nie było tu po prostu miejsca na wymyślne manewry. Liczyły się jedynie dobra kondycja i szybkie nogi. Ostatecznie w wyniku zbiegu okoliczności, grupa z Techrzeszy wybiegła na rynek przed ratuszem. Od razu zostali wzięci za intruzów i ostrzelani. Dwóch funkcjonariuszy poległo, reszta osób z von Stuthoffem ukryła się przed ogniem. Nie mieli jednak ani chwili na odpoczynek. Z przeciwnej strony nacierała na nich horda mutantów. Funkcjonariusze otworzyli ogień, zaraz potem zostali wsparci przez obrońców zza umocnień przed ratuszem...
0 0
Dnia 01 maja 53 roku Po Bombach o 16:17 major Radziecki odpowiedział :
- Ty, kurwa, to chyba złomiaki a nie bobry były - stuknął Radzieckiego w ramię jeden z gnarpów broniących barykady pod ratuszem.

- I co z tego? Jak dla mnie mogą żreć ołów tak samo - warknął major, przeładowując armatę.

- W takiej sytuacji, każdy niefutrzasty się przyda. - nieoczekiwanie poparł miejscowego sierżant. - Nie jest ich za wiele, więc w razie czego zawsze można się ich pozbyć... albo wziąć na mięso armatnie.

- No dobra - sapnął Radziecki, wwiercając się wzrokiem w podwładnego - Ale nie bądź taki mądry, bo na politruka pójdziesz. Za mną! - ociężale przesadził barykadę i ruszył w kierunku nadbiegających zwierzaków, w biegu odpalając armatę, załadowaną pociskiem odłamkowym, który zmiótł co najmniej sześć najbliższych bobrów.

Walka okazała się krótka. Zdziesiątkowana nagłym ogniem wspierającym oraz widząc nadciągającą odsiecz wataha rozpierzchła się momentalnie, chowając się w różne dziury i szczeliny.

Radziecki podszedł do blaszanych pomiatajłów Fuhrera.

- Kto tu dowodzi, do jasnej kurwy i stu milicjantów? - zawołał tubalnie. - Czego nam na główę hordę tych biegających hot dogów sprowadzacie? Jak już chcieliście nam prezent dać, to lepiej to sorgo co hodujecie, strasznie dawno puddingu nie opierdoliłem. Czego właściwie tu szukacie?
0 0
Dnia 01 maja 53 roku Po Bombach o 19:18 Iwan odpowiedział :
Von Stuthoff podniósł się z ziemi. Jego mundur był cały uwalony w błocie i krwi. Zasalutował Radzieckiemu, przedstawiając się:

- Sturmbannführer Hans von Stuthoff. Jestem przedstawicielem dyplomatycznym Techrzeszy. Zostałem przysłany tu, aby nawiązać kontakt z władzami Winktown. W moim kraju poinformowano mnie, że to właśnie z wami, majorze, mogę porozmawiać w tej sprawie. Czy jest to prawdą?
0 0
Dnia 03 maja 53 roku Po Bombach o 2:28 major Radziecki odpowiedział :
Radziecki podejrzliwym wzrokiem zmierzył złomiaka. Jak mawiał jeden z jego ojców (nie, nie ten który był Księciem Sarmacji): nigdy nie wierz robotowi któremu nie możesz wyciągnąć wtyczki z gniazdka. Ten na takiego nie wyglądał, a przynajmniej nigdzie nie było widać ani wtyczki, ani gniazdka. Ale też w obecnej sytuacji lepiej było mieć mniej zaciekłych wrogów, a więcej wrogów, którzy do ciebie chwilowo nie strzelają.

- W sumie okoliczności wynika, że chwilowo pełnię rolę zarządcy tej kupy gruzu przypadkowo tylko nazywaną m i a s t e m. - podkreślił z niesmakiem. - Znaczy, dowodzę największą uzbrojoną grupą istot w okolicy. Nie licząc tego tałatajstwa - skinieniem wskazał na bobrze truchła - ale ciężko je liczyć jako uzbrojone. No tak czy inaczej - to mnie szukacie. Chodźcie, porozmawiamy w przyjemniejszych warunkach.

----

Gabinet burmistrza w ratuszu był jak zwykle w fatalnym stanie. Nigdy nie wiadomo było, czy to kwestia szabru, czy to zwykły zmysł porządku Talerza. Radziecki bezceremonialnie usadowił się za biurkiem w burmistrzowskim fotelu. Zmarszczył czoło, sięgnął pod siedzenie i wyciągnął plik porno-pisemek z La Palmy. Z niesmakiem wrzucił je do kosza koło biurka, który był jedynym miejscem w pokoju, gdzie nie leżały jakieś śmieci. "Tajemnice Juliette, też mi coś, pierdolony heteryk" pomyślał.

Po chwili do pokoju wszedł ten tam... Sztutowski. Major wskazał mu blaszane krzesło po drugiej stronie biurka.

- No dobra, to co macie do zaproponowania i dlaczego ten zapchlony Fuhrer nie przysłał po prostu którejś ze swoich iteracji zamiast nadętego ważniaka?
0 0
Dnia 03 maja 53 roku Po Bombach o 14:05 Iwan odpowiedział :
Oficer Techrzeszy popatrzył z pogardą na Radzieckiego.

- Myślę, że nie powinniśmy zbytnio rozwodzić się nad tematem wyznaczenia mej osoby na stanowisko posła. Przejdę przeto do głównego celu wizyty. Jak pewnie major wie, czasy, w których przyszło nam funkcjonować, nie są bezpieczne. Nie ukrywajmy, kryzys dotknął zarówno was, jak i nas. W związku z tym Wielki Fuhrer proponuje zawiązanie współpracy. Wiązało by się to z oddaniem części miasta pod zarząd Techrzeszy. Mój Wódz jest przekonany, że pozwoli to na zaprowadzenie odpowiedniego porządku i ładu w regionie. Dzięki wykorzystaniu sił dwóch armii, nikt nie byłby w stanie zagrozić Perle Pustkowi. Przyniosłoby to rozkwit miasta i dałoby dobrobyt wszystkim tu żyjącym. Wielki Fuhrer liczy, że ów pomysł spotka się z aprobatą władz Winktown. Jest tylko jedno pytanie, czy władze Winktown zechcą uścisnąć przyjacielską dłoń współpracy, wyciągniętą przez Techrzeszę?
0 0
Dnia 04 maja 53 roku Po Bombach o 12:40 major Radziecki odpowiedział :
Radziecki wybuchnął głośnym śmiechem. Po chwili jednak się opanował, popatrzył na złomiaka i powiedział.

- Mówiłeś poważnie... - i znowu zaniósł się śmiechem, który trwał dość długo. Wreszcie major się uspokoił, otarł łzy, które pociekły mu z oczu, odchrząknął i powiedział.

- Wam się chyba trybiki coś rozregulowały. Wiadomo, sytuacja nie jest ciekawa, ale z powodu tego, że zalęgły się tu szkodniki mam oddać pół miasta Techrzeszy, która sama ma problemy, tkwi po drugiej stronie pustkowi a wcześniej próbowała bezskutecznie miasto to podbić? No nie sądzę. Ale powiedzmy, że pójdę wam na rękę. Moja kontrpropozycja jest taka - przedłużamy i potwierdzamy dotychczasowy układ o nieagresji. Wyślecie umiarkowane siły do Winktown aby pomóc w sprzątaniu miasta z Mudziaków i gruzu - ale będą podlegać mojej jurysdykcji. W zamian ja uruchomię swoje kontakty i doprowadzimy do stanu używalności połączenie kolejowe do Techrzeszy. Jak przyłączymy was do sieci handlowej Kolejarzy, to nie będziecie musieli się brać za najazdy i rabowanie aby dostać zasoby. I wszyscy będą zadowoleni. Co wy na to?
0 0
Dnia 18 maja 53 roku Po Bombach o 11:35 Pan Talerz odpowiedział :
TALERZ PŻYLASŁ STONT: http://winktown.cba.pl/forum.php?post=1799#post1799

Od rozmowy Radzieckiego z delegatem Techrzeszy minęły dwa tygodnie. Umyty i przebrany Talerz w końcu zasiadł za biurkiem burmistrza Wolnego Miasta Winktown. Tak jak wcześniej Prezerwatyw pozbył się kilku numerów jego ulubionego pisemka, tak teraz Otto wyrzucił do śmietnika model wandejskiego czołgu.
Na blacie rozłożona była ufajdolona mapa wpływów różnych frakcji na Pustkowiach.

- Widzę żeście nie próżnowali... - zwrócił się Porcelanowy Król do oficera Streitkräfte, Hansa von Stuthoffa, oddelegowanego przez Imperatöra na stanowisko ambasadora Techrzeszy w Perle Pustkowi - ... ale jeżeli Führer nie rzuci trochę większej ilości żołnierzy na wschód, to stracicie Old Stauton w ciągu paru dni. Widziałem na własne oczy co horda Hegemona potrafi zrobić przy pomocy samych wyrwanych znaków drogowych. Niszczycielska broń.

Talerz patrzył się w twarz Stuthoffa, która jak w przypadku większości cyborgów, nie wyrażała żadnych emocji.

- W każdym bądź razie, mam tutaj list do Twojego szefa z podziękowaniami za gościnę w jednym z Waszych obozów pracy - rzucił kopertę, którą oficer złapał mechanicznie w locie - Do rąk własnych jeśli łaska.
"Ciekawe czy on w ogóle ma jeszcze własne ręce" naszła refleksja Porcelanowego.

- Herr Teller, czy jeszcze coś? Proszę wybaczyć ale wzywają mnie obowiązki eksterminacji bobrów z Podmiasta...
- W zasadzie tak, w innym wypadku bym Cię przecież tutaj nie wzywał - Talerz postanowił przejść do rzeczy - Otóż jeszcze dzisiaj przez Krwawą Bramę, prosto z terenów Monarchii Austro-Węgierskiej przyjedzie do nas pancerny pociąg. W sensie on przyjedzie do mnie, ale przez Techrzeszę, bo teraz cokolwiek załatwić krótszą drogą przez Psie Szczyty, kiedy Zakon Ognistego Miecza toczy tą wyniszczającą wojenkę z Łowcami Niewolników to się nie da, bo spalą lub wysadzą ten pociąg w chwili kiedy go zobaczą. W każdym bądź razie, jest to transport PRIORYTETOWY i mam nadzieję że Twój Führer nawet nie spróbuje naruszyć zaplombowanych wagonów. Udzieliłem austro-węgierskim kolejarzom pełnych gwarancji że nic im się nie stanie do granicy Techrzeszy z Pustkowiami. W drodze powrotnej to mnie już nie interesuje. Ważne jest żeby wagony dotarły do mnie w takim stanie, w jakim zostały wysłane. Więc niech Streitkräfte zorganizuje jakiś konwój czy coś.

Hans von Stuthoff notował na twardym dysku słowa Talerza.

- Wiem że się tutaj z Radzieckim w MOIM gabinecie układaliście i zawieraliście porozumienia. Nie mam pretensji, ale jak tylko coś się stanie mojemu ładunkowi, to zapomnijcie o połączeniu kolejowym z resztą Pustkowi. Kapewu?

Talerz wstał zza biurka, obszedł je dookoła i poklepał przyjacielsko od początku wizyty stojącego na baczność oficera Streitkräfte.

- Nie wywieram oczywiście nacisków, ale twój szef by się wkurzył, gdyby nagle się okazało że rozstaw torów Pustkowi nie zgadza się z tym które obiecał Radziecki, co nie?
0 0
Dnia 19 maja 53 roku Po Bombach o 17:20 Iwan odpowiedział :
- Herr Teller, mogę zapewnić, że pociąg przyjedzie nieuszkodzony. Oczywiście, na granicy MAW z Techrzeszą zostanie skontrolowany, takie są procedury nałożone przez Wielkiego Fuhrera. Znajdujący się w nim towar nie zostanie jednak naruszony, jeżeli pogranicznicy uznają, że wszystko jest w normie - odpowiedział oficer i z oczekiwaniem zaczął wpatrywać się w Talerza - Czy to wszystko?
0 0
Dnia 21 maja 53 roku Po Bombach o 17:32 Pan Talerz odpowiedział :
- Tak myślałem że się połakomicie na zawartość tych ładunków, toteż pociąg został zaminowany. Kiedy tylko spróbujecie otworzyć wrota wagonów nastąpi wielkie BUUM. Te skarby są moje i tylko moje! Toteż najlepiej będzie jak Wielki - tutaj Talerz pokazał dwa króliczki przy pomocy palców - Führer przepuści pociąg bez robienia sztucznych problemów. A najlepiej w sumie, to byłoby gdyby jeszcze dorzucił jakąś obstawę. Czułbym się spokojniejszy z myślą że jak coś się stanie mojemu pociungowi, to najprawdopodobniej w powietrze wyleci jeden czy dwa oddziały Streitkräfte - Porcelanowy uśmiechnął się wrednie.
0 0
Dnia 03 czerwca 53 roku Po Bombach o 10:04 major Radziecki odpowiedział :
=offtop=

Talerz, tak teraz dopiero sobie przypomniałem, że miałem tu napisać: z jednej strony piszesz o tym, że mają przepuścić pociąg, a z drugiej strony przecież nie ma torów z Techrzeszy dalej przez pustkowia (zresztą to, że by one nie pasowały jest jednym z twoich własnych argumentów). To czego ty się spodziewasz? Austro-Węgierscy kolejarze przeniosą pociag na plecach przez Pustkowia?

==/offtop==
0 0
Dnia 03 czerwca 53 roku Po Bombach o 11:26 Pan Talerz odpowiedział :
=offtop=

Karawana z Clearwater obstawiona ludźmi ze Streitkräfte. W sumie najbardziej mi chodziło o to, żeby Führer nie grzebał na granicy Pustkowi z Austro-Węgrami co tam w tych wagonach jest. Dwa tygodnie już jedzie ta karawana, pewnie się zgubiła albo wpadła w łapska Hordy Hegemona.

Chyba czas przygotować notkę prasową na temat ładunku, bo widzę że szaber Republiki Boba Ci nie wystarcza i już planujesz dobrać się do moich skarbów.

=/offtop=
0 0
Dnia 03 czerwca 53 roku Po Bombach o 12:20 major Radziecki odpowiedział :
[offtop]
Właściwie to miałem pomysł, że wracamy z Herbaciarni do tymczasowej stacji kolejowej, a tam akurat podjeżdża ten twój pociąg, więc zabieramy mu lokomotywę i zostawiamy ładunek koło Krateru, ale potem się zorientowałem że tego połączenia kolejowego nie ma. Tak wiec nie ma opcji.
[/offtop]
0 0
Dnia 03 czerwca 53 roku Po Bombach o 13:27 Pan Talerz odpowiedział :
0 0
Strona 1 z 1 Do góry
Copyrights © 2006 - 2024; Pustkowia Winków
Zbudowane przez Antona Sokołowa pod czujnym okiem Otto von Tellera