Dnia 22 lipca 52 roku Po Bombach o 14:55 major Radziecki rozpoczął dyskusję pisząc:
Radziecki był wkurwiony. Ledwo co udało mu się zacząć wprowadzać do tego miasta trochę socjalistycznego porządku, a tu bunt maszyn i znowu rozpierducha. "Burdel, nie miasto" pomyślał, miażdżąc w dłoni czerep kolejnego oszalałego robota sprzątającego. Spokojnie wycelował i odpalił z armaty w toczącego się w jego kierunku robota-ochroniarza, który eksplodował.
- kapral Bober, raport taktyczny! - zachrypiał, , przeladowując. Podskoczył do niego brązowy bóbr.
- Melduję szefie, że kapral Bober nie żyje! Zginął śmiercią bohatera walcząc z elektryczną ostrzałką do nożyczek. - wypiszczał.
- A wy to kto? - warknął Radziecki odstrzeliwując kolejnemu robotowi jednostkę sterującą.
- szeregowy Bober, towarzyszu majorze! - bóbr wyprężył się slużbiście.
- Awansuję was na kaprala. Rozkaz jest nadal aktualny, kapralu Bober. - znowu przeładował.
- Tak jest. Powoli likwidujemy przeciwników w całym mieście. Walczymy o bramy - póki co jest tam masa robocich strażników, ale trzymamy Różowego Kundla i stamtąd ich odstrzeliwujemy. W pozostałej części miasta czyścimy dom po domu, poszerzając kontrolowaną strefę. Gene.... ajajAAAAAA. - raport został przerwany przez automatycznego zrywacza farby, który strumieniem ognia zamienił świeżo upieczonego kaprala (he, he, he) w stek.
Radziecki złapał armatę za lufę i mocnym ciosem rękojeści zamienił robota w kupę złomu.
- Kurwa, znowu potrzebuję nowego kaprala. - westchnął.
- kapral Bober, raport taktyczny! - zachrypiał, , przeladowując. Podskoczył do niego brązowy bóbr.
- Melduję szefie, że kapral Bober nie żyje! Zginął śmiercią bohatera walcząc z elektryczną ostrzałką do nożyczek. - wypiszczał.
- A wy to kto? - warknął Radziecki odstrzeliwując kolejnemu robotowi jednostkę sterującą.
- szeregowy Bober, towarzyszu majorze! - bóbr wyprężył się slużbiście.
- Awansuję was na kaprala. Rozkaz jest nadal aktualny, kapralu Bober. - znowu przeładował.
- Tak jest. Powoli likwidujemy przeciwników w całym mieście. Walczymy o bramy - póki co jest tam masa robocich strażników, ale trzymamy Różowego Kundla i stamtąd ich odstrzeliwujemy. W pozostałej części miasta czyścimy dom po domu, poszerzając kontrolowaną strefę. Gene.... ajajAAAAAA. - raport został przerwany przez automatycznego zrywacza farby, który strumieniem ognia zamienił świeżo upieczonego kaprala (he, he, he) w stek.
Radziecki złapał armatę za lufę i mocnym ciosem rękojeści zamienił robota w kupę złomu.
- Kurwa, znowu potrzebuję nowego kaprala. - westchnął.