Dnia 29 października 60 roku Po Bombach o 19:18
Herr Gruni odpowiedział :
- Ddddiuk? Hasselandzki? Który? - Grüner z wrażenia w jakim znalazł się położeniu zapomniał całkowicie o kim mowa.
-Co ja mam wspólnego z sarmackim krajem podległym? U nas w Edelweiss mamy specyficzne podejście do obywateli tegoż obszaru. CO ja tam wiem o nich? W zasadzie to nic szczególnego. No nie powiem, kobiety mają całkiem urodziwe, jedna kiedyś, wiecie te z wysp Razuri są szczególnie urodziwe.. Nie no szczegółów to ja nie zdradzę, co to, to nie. Wybaczcie, ale nie wypada. Szanuje damy i to co ten teges, no dobra, coś tam mógłbym powiedzieć, ale w zasadzie już niewiele pamiętam. Co do diuka, to czy ja go znam? W zasadzie to może i widziałem, może rozmawiałem, ale żeby od razu znać i się z nim spoufalać. Szanowny powinien doskonale to wiedzieć, zapewne nie trafiłbym tutaj z byle powodu. Wierzę, że Pański wywiad jest na tyle doskonały, że nawet bobrzy futrzak nie przeciśnie się przez Winkowe włości Szanownego Pana, a o granicach pańśtwowych to już nie wspomnę. Te są iście szczelne. No może nie wszystkie, sami z resztą wiecie. No na przykład te z, jak Wy to zwieci,e Monarchofaszystami. Kaiser to teraz jest mało obecny, ciągle gdzieś w zamyśleniu czuwa nad swoją realiozą, ale co do dziur w granicy to wie. No cóż, szalony jestem, że w pierwszej myśli uznałem, że i Szanowny Pan nie wie. Bo wie Pan? Tam od północy to i ja mogę pomóc. Jak robiliśmy rajd w Waszych stronach... Ach cóż to był za rajd! - no i sie zaczęło. Grüner zaczął mówić tak, że ciężko było mu przerwać. Jedno zdanie goniło drugie. Nie czuł się zagrożony. Wiedział, że nie spotka go już nic gorszego od tego co przeżył kiedyś w "Kundlu".
Chyba jedynie krzyk, strzał z broni lub uderzenie w twarz mogłoby zakończyć "ślinotok"