Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej.
Zaloguj się
?

Zamieszkaj
Zdecydowałeś(aś) się zamieszkać na Pustkowiach Winków? Świetnie!
Rejestracja
Zaloguj się
?
Zamieszkaj
Zdecydowałeś(aś) się zamieszkać na Pustkowiach Winków? Świetnie!
Rejestracja
Juarez
Herr Juarez - 04 kwietnia 54 roku Po Bombach o 19:48

Na Zachodzie bez zmian?

"Na Zachodzie bez zmian..." - taka odpowiedź zawsze padała z ust złomiarzy i pielgrzymów pytanych o sytuację w starej kolonii Państwa Winków - Interlandzkiej Orientyce Zachodniej. Jednak, czy te słowa są nadal aktualne?

 

W ostatnim czasie po Pustkowiach zaczęły krążyć plotki o dziwnych wydarzeniach jakie miały miejsce w zapomnianym Interlandzie. Korsarze w służbie Frontu Ludowego przynosili wieści o rozbłyskach dochądzących z post interlandzkich wybrzeży. Grupki dezertów surmeńskich twierdziły, że tułając się po tamtych stronach opychali broń wszelkiego rodzaju za całe skrzynki najlepszego alkoholu z Cesarsko-Królewską akcyzą! "Schodziła jak ciepłe bułeczki." - twierdził Angelos Domestos. Nawet pielgrzymi ze Świątyni Opadu Radioaktywnego, którzy od wielu lat prowadzą tam misję opowiadali o "Apokalipsie na zachodzie". Wszystkie te plotki z czasem dotarły także i do Perły Pustkowi, która postanowiła zająć się sprawą tych doniesień. Władze podjęły próby skontaktowania się z tamtejszym oddziałem Rottotenkopfu, ale bez skutku. Towrzystwo, które przewodziło akcji osadniczej na terenach nowopowstałej Marchii Neu Vaterlandu przepadło jak mina głębinowa w odmętach oceanu. Jedynym sposobem na sprawdzenie, co tam się do jasnej cholery odpiotropawla było wysłanie tam swojego człowieka. Wybór padł na byłego reportera radia "Neu Vaterland", który od miesięcy każdy kapsel zostawiał na barowej ladzie.Po prawie tygodniowej podróży nasz reporter dotarł do zrujnowanego Triestu skąd przewodnik miał go przeprowadzić przez neuvaterlandzką granicę. Wprost do miejsca gdzie uchodźcy znad Dunaju stworzyli pierwszą osadę - na przedmieścia Wenewji. Droga była dość spokojna. W końcu stary Interland nigdy nie zaznał katastrofy atomowej, co najwyżej sporadycznych kwaśnych deszczów. Jedynie wszędobylska roślinność utrudniała wędrówkę po szlakach. Kiedy wreszcie zaczęli się zbliżać do upadłej stolicy kraju Abramsa wszystko stało się jasne. Nasz świeżo wyciągnięty z rynsztoka reporter ze słabością do taniego bimbru został wrzucony w sam środek wojny domowej, która szarpała Marchią we wszystkie strony!

 

 

Jak się okazało, Towarzystwo Rottotenkopf otrzymawszy dużą autonomię w kształtowaniu Marchii Neu Vaterland uległo nieznanym wpływom przez które zaczęło nabierać pornosocjalistycznego charakteru. Rządy "Żelaznej Korony" z czasów Cekanii ustępowały coraz to większej decentralizacji władzy w kształtującym się systemie państwowym Neu Vaterlandu. Warstwy chłopsko-żołnierskie społeczności post austro-węgierskiej tworzyły niezależne Volkskomitaty, które całkowicie rozparcelowały system władzy Rottotenkopfu. Jednak pojawił się człowiek, który potrafił to wykorzystać. Upadły magnat utrzymujący się ze skromnego burdelu znajdującego się pod Wenewją zwany przez klientelę "Papą Kurvenhauzenem". Ów człowiek doświadczony w czasach sprzed upadku Monarchii, wykorzystał nędzny dorobek swego nowego życia kusząc zepsutą warstwę proludową tanimi rozkoszami wątpliwej jakości. Jednak, że czasy były jakie były to plebs korzystał! Papa Kurvenhauzen z czasem zauważył, że środowisko Volkskomitetów jest podzielone i nawzajem odbiera sobie kolejne kawałki tortu jakim jest Marchia. Pomimo dostatniego życia dzięki większym zyskom z prostytucji, wizja odnowy starego systemu z nim u władzy była zbyt dużą pokusą. Szantażując, ogłupiając i doprowadzjąc do rozpadu kolejne Volkskomitaty, Kurvenhauzen zdobywał coraz większe wpływy kierując wszystkim z... burdelu. Niestety nie docenił konkurencji. Zepsuty system proludowej władzy postanowił wreszcie usunąć podejrzany element urządzając publiczny proces ku uciesze zubożałych imigrantów znad Dunaju. Kurvenhauzen miał zostać stracony na werandzie swojego przybytku jako burżuazyjny wróg Neu Vaterlandu.

 

 

W okresie nagonki na Kurvenhauzena, Marchia była wiecznie kipiącym tyglem, pod którym przeinaczony Rottotenkopf rozpalał coraz to większy ogień tłumacząc, że to tylko przyspieszy budowę Neu Vaterlandu. Nielicznej grupie osób, które tak jak Kurvenhauzen parały się różnego rodzaju świństwami byle tylko nie zdechnąć z głodu pod ruinami Wenewji, również tęskno było do rządów "Żelaznej Korony" gdzie ordnung był na porządku dziennym. Postanowili więc, że nie pozwolą aby wpływy Kurvenhauzena rozsypały się wśród nędzy i destabilizacji. Kiedy nadszedł dzień egzekucji i wróg ludu stał już na burdelowej werandzie, magnacki spisek z całym impetem uderzył w Ludowców wywołując wojnę domową między stronnictwami Kurvenhauzena i Towarzystwa Rottotenkopf. Tu właśnie znalazł się nasz reporter, który po raz pierwszy w życiu zobaczył jak wygląda marmolada z ludzkiego mózgu, gdy jego przewodnik oberwał odłamkiem zbłąkanego szrapnera. Po doznaniu pierwszej serii drgawek i mdłości wykręcających bebechy, starł czerwoną paćkę z powiek i w oddali, wśród błysków i dymów, ujrzał powiewającą flagę nowej ery. Ery, która jak twierdziły krzykaczki nowopowstałego radia "West-Ostia", miała wydobyć lud starej Cekanii z gruzów biedy i zapomnienia.

 

Udostępnij
Link
https://gov.pustkowia.org/prasa/Radio-West-Ostia-33/Na-Zachodzie-bez-zmian-323/
BBCode URL
[url]https://gov.pustkowia.org/prasa/Radio-West-Ostia-33/Na-Zachodzie-bez-zmian-323/[/url]
0 0
Copyrights © 2006 - 2024; Pustkowia Winków
Zbudowane przez Antona Sokołowa pod czujnym okiem Otto von Tellera